Już wkrótce do Sejmu ma trafić projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. Zgodził się z nim Jarosław Kaczyński, szef PiS, przekonuje "Gazeta Wyborcza". Bardzo mocno uderzy to w potężną branżę. Polska jest trzecim na świecie producentem skór zwierząt futerkowych, w Europie - drugim.

Rocznie zabija się nad Wisłą 8 mln norek, 75 tysięcy lisów, 60 tys. szynszyli i 10 tys. jenotów. Hodowla zwierząt futerkowych spotyka się, naturalnie, z krytyką organizacji ekologicznych czy broniących tak zwanych praw zwierząt. Krytykuje się warunki, w których żyją zwierzęta, a do tego, naturalnie, sam proceder hodowli na futra.

Z tym pierwszym zarzutem można się zresztą zgodzić - być może warto wprowadzić przepisy, które wymusiłyby hodowlę w lepszych warunkach. Z tym drugim jest nieco trudniej, bo sama krytyka zabijania zwierząt na futra dla swojej prawomocności wymagałaby postawienia na głowie filozofii cywilizacji, na której zbudowany jest nasz kraj, niewykluczone, że podpokując nie tylko jej fundamenty, ale też po prostu uderzając w zdrowy rozsądek.

Marek Suski z PiS przekonuje, że nie przeprowadzano w partii sondy na temat tego projektu. Zdaniem cytownaych przez "Gazetę Wyborczą" polityków PO sejmowa komisja rolnictwa i tak pewnie projekt zablokuje.

Nic dziwnego. Do Polski z niektórych krajów zachodnich, zwłaszcza z Niemiec czy Holandii, przeniósł się biznes futrzarski. Rocznie polscy hodowcy zarabiają na futrach około 500 mln euro.

mod/wyborcza.pl