Fronda.pl: Jak ocenia Pan sprawę Brunona K.?

 

Jan Pietrzak (satyryk): To kolejny odcinek serialu, jaki gra dla nas władza. Oni po prostu nie prowadzą polityki, tylko co tydzień robią kolejne odcinki takiego show (śmiech). Wcześniej matka Madzi, a teraz ten "terrorysta" otoczony przez drużynę ABW, którym pokazywał, jak się robi bombę, mieszając dezodorant, wodę, colę i krowie łajno. To wszystko stanowią bzdury i brednie. Władza oszukuje naród. Mają telewizory i strategie, jak wpuszczać do tych telewizorów nowe brednie, które mają mącić Polakom w głowach i trzymać ich jak najdalej od prawdy. Zamiast prawdy serwuje się nieustanny show, który jest widowiskiem z życia celebrytów i rozmaitych wyższych sfer. Teraz pewnie będziemy mówić o zamachu na życie p. prezydenta, będzie dużo emocji i właśnie z taką polityką medialną mamy do czynienia. Polityką, która ma niewiele wspólnego z realnym życiem.

 

 

Jaki może być cel takiej "polityki medialnej"? Przykrywanie ważnych informacji?

 

Oczywiście! Przykrywanie ważnych informacji i ogłupianie narodu. Ludzie są rozwichrzeni, ogłupieni i zdezorientowani. Każdego dnia atakują nas jakieś idiotyzmu. Nie słyszymy o ważnych problemach Polski, ale jakichś bredniach i kolejnych odcinkach tego "fantastycznego" serialu, jaki urządza nam władza.

 

 

Czyli PRL-owskich absurdów ciąg dalszy?

 

Powiem więcej: teraz rozwinięto sztukę fałszowania. Za komuny były dwa programy telewizji i cały naród - łącznie z władzą - wiedział, że oni podają informacje Biura Politycznego KC PZPR w porozumieniu z komunistyczną partią Związku Radzieckiego. Tyle, że to była w miarę czysta gra. Wszyscy wiedzieli, że są sowieckimi agentami w Polsce i podają nam bzdury. Kto się interesował i słuchał Radia Wolna Europa mógł sie o tym dowiedzieć. Teraz sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Robią to znacznie cwansi ludzie, których wychowano już na nowoczesnym PR-ze i fałszowaniu rzeczywistości. Trzeba przyznać, że są w tym bystrzy i właśnie w tym tkwią sukcesy władzy. Cały ten rząd opiera się na trzech telewizjach.

 

 

TVP, TVN, Polsat?

 

Oczywiście, chodzi właśnie o te stacje telewizyjne. Bardzo wielu ludzi ogląda te kanały, są do nich przywiązani i - w gruncie rzeczy - wspomniane trzy telewizje są najwyższą rządową instancją.

 

 

Można spojrzeć na to optymistycznie: absurdy rzeczywistości dostarczają natchnienia artystom kabaretowym...

 

Ale mój kabaret nie narzeka! Dajemy sobie radę i bez tego natchnienia (śmiech). Gramy jak burza, mamy fantastyczną publiczność, nadkomplety widowni. Z tym, że u nas kabaret jest działalnością niszową i u nas telewizje - po prostu - go nie zauważają. Stąd bierze się wrażenie, że nas nie ma. Jesteśmy z innej Polski. Jesteśmy z Polski wykluczonej i w związku z tym nie ma nas w "głównym nurcie". Ale dajemy sobie radę!

 

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Aleksander Majewski