Ziemia nie była przygotowana na przyjście Jezusa. Tylko Aniołowie nie wytrzymali i obudzili pasterzy, by ich napełnić radością, której nic nie może odebrać.

Pewnego dnia pewien mężczyzna dowiedział się, że Bóg zamierza go odwiedzić. - Mnie? - zaniepokoił się. – W moim domu?

Zaczął gorączkowo biegać po wszystkich pokojach, wszedł po schodach, aż na dach. Znów zszedł i szybko udał się do piwnicy. Zobaczył swój dom innymi oczyma, teraz, gdy miał przyjść Bóg. - Niemożliwe! O ja biedny! – lamentował. - Nie mogę przyjmować gościa w tym bałaganie. Wszystko jest brudne, wszędzie pełno śmieci. Nie ma jednego miejsca odpowiedniego dla ugoszczenia Boga. Nawet brakuje powietrza do oddychania!

Otworzył szeroko drzwi i okna. - Bracia! Przyjaciele! – wołał. - Niech ktoś pomoże mi w porządkowaniu! Ale szybko! Zaczął energicznie sprzątać swój dom. Poprzez gęstą chmurę kurzu, która unosiła się wszędzie, zobaczył kogoś, kto przyszedł mu pomóc. We dwójkę było łatwiej. Wyrzucili niepotrzebne rzeczy, umieścili je w jednym miejscu i spalili. Na kolanach wytarli podłogi i schody. Zużyli wiele wiader wody, by umyć wszystkie okna. Usunęli brud, który zagnieździł się po kątach.

- Nigdy nie skończymy – narzekał mężczyzna.

- Skończymy – mówił spokojnie ten drugi.

Pracowali razem, ramię w ramię, przez cały dzień. I w końcu dom wydawał się odnowiony, czysty i pachnący. Gdy się ściemniło, udali się do kuchni i nakryli do stołu.

- Teraz – powiedział mężczyzna – może przyjść mój Gość. Teraz może przyjść mój Bóg!

- Ja tu już jestem – powiedział Nieznajomy. I usiadł przy stole. - Usiądź i ty, i posil się ze Mną!

Na przyjście Jezusa Ziemia też nie była przygotowana. Przyjęła Go w chłodzie nocy, w brudnej grocie, w otoczeniu zwierząt. A On jednak przyszedł! Ze swoją łaską, pomocą. Przyszedł i odnowił, przemienił Ziemię. Przyszedł cicho, niezauważenie. Tylko Aniołowie nie wytrzymali i obudzili pasterzy, by ich napełnić radością, której nic nie może odebrać.

Dziś stajemy wokół żłóbka, w świątecznych strojach, w świątecznej atmosferze. Czekamy, aż przyjdzie Pan. A ON już przyszedł. Do naszego codziennego utrudzenia, wysiłku porządkowania naszego życia. Niech te Święta odnowią nasze spojrzenie na otaczający nas świat, nasz dom, najbliższe osoby. Niech pozwolą dostrzec Boga, który idzie ramię w ramię z nami przez codzienność. Niech obudzą w nas radość z Jego obecności w naszym nieprzygotowaniu na to Spotkanie, gdy będziemy siadać do stołu. Niech jeszcze raz Jezus pomoże nam uwierzyć, że jest z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

fronda.pl