Izba Skarbowa w Gdańsku zażądała zwrotu otrzymanej od państwa dotacji dla barów mlecznych. Powodem takiego działania, wg Izby Skarbowej jest  pieprzenie przez kucharki kotletów, czy dodawanie boczku do jajecznicy i zupy.

Według Ministerstwa Finansów posiłki można doprawić jedynie solą.

„Chciałyśmy tylko, żeby ludziom smakowało. Zupy bez boczku ani przyprawionych kotletów nie wydamy. Gotujemy dla ludzi, nie dla zwierząt!” - mówi pani Kasia, kucharka z Poranka. „Urzędnicy powinni zająć się poważnymi problemami, a nie czepiać się kotletów” - dodaje.

Dzięki dotacji budżetowej przez kilka lat w Poranku posiłki były sprzedawane taniej.  Bar był kontrolowany kilkakrotnie w roku, lecz nikt nie miał zastrzeżeń.

Po ponownej kontroli urzędnicy naliczyli karę.

„Dostaliśmy dwie decyzje nakazujące zapłacenie 486 tys. zł oraz prawie 600 tys. zł, do tego dochodzą jeszcze odsetki za kilka lat” - mówi Eugenia Rębacz, prezes PSS Społem w Słupsku.

Pani prezes odwołała się od takiej decyzji. Jeśli kara nie zostanie anulowana, Społem grozi upadłość i 130 osób straci pracę.

Pomyśleć, że w Polsce przez pieprzenie może upaść firma. Niewiarygodne!

KZ/Se.pl