„W brzozowym lesie, który otacza pierścieniem wschodnio-estońskie miasto Tartu, 50 km od rosyjskiej granicy, NATO przygotowuje się do wojny cybernetycznej” – pisze „Financial Times”.

Według „FT” Sojusz przeprowadził w tym tygodniu największe na świecie manewry cybernetyczne. Ich zabezpieczenie było tak istotne, że NATO w ogóle nie informowało o tym, że będą mieć miejsce. Podano to do wiadomości dopiero po zakończeniu manewrów. NATO obawiało się, że symulowany atak hakerski… padnie obiektem hakerskiego ataku.

W manewrach brało udział ponad 670 żołnierzy i cywilów z 80 organizacji w 28 krajach. To oznacza, że ćwiczenia były dwa razy większe niż jakiekolwiek, które NATO przeprowadzało w przeszłości.

„FT” pisze, powołując się na informacje urzędników Sojuszu, że systemy NATO są każdego dnia poddawane kilkudziesięciu próbom skomplikowanych ataków hakerskich.

„Ataki cybernetyczne mogą być tak niebezpieczne, jak ataki konwencjonalne. Mogą wyłączyć ważną infrastrukturę i mogą mieć ogromny wpływ na nasze działania” – powiedział sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg podczas wizyty w estońskiej stolicy.

Robert Hoar z US Navy, który kierował manewrami, wyjaśnił, do czego były potrzebne. Ćwiczenia miały na celu przetestować zdolność systemów NATO do reakcji na zagrożenia w obecnym środowisku.

W Tartu zespół około 100 żołnierzy i agentów wywiadu przeprowadził bardzo skomplikowane technicznie ataki na inne natowskie grupy w Europie i Stanach Zjednoczonych. Scenariusze zagrożeń, jakie zostały wdrożone, mogły zdaniem części ekspertów bazować na tym, czego NATO już doświadczyło w przeszłości. 

pac/financial times