Mary Eberstadt

ADAM I EWA PO PIGUŁCE.

Wydawnictwo AA, Kraków 2019

przeł. Małgorzata Samborska

Jestem do głębi przekonany, że po książkę Mary Eberstadt winni sięgnąć wszyscy, którzy zajmują się pomaganiem innym, zwłaszcza w kwestiach małżeńskich i rodzinnych. Tę książkę, bez obawy o przykrość, jakiej można doznać w trakcie jej lektury, powinni przeczytać przede wszystkim osoby żyjące w związkach i rodzice, politycy i pracownicy socjalni, lekarze i psychoterapeuci, ludzie mediów i duszpasterze. Mentalność antykoncepcyjna jest wirusem, który zaraził nasz umysł i może mieć znaczący wpływ na sposób, w jaki ludzie traktują się w łóżku, jak reagują rodzice bądź teściowie na wiadomość o kolejnej ciąży w rodzinie ich dzieci, w jaką wizję życia czy hierarchię wartości wyposażą swych uczniów i klientów ich mistrzowie i wychowawcy, wreszcie jakich porad udzielą tym, którzy im zaufali głosiciele Ewangelii i pasterze Kościoła. Nie mam w tym względzie najmniejszych złudzeń. Choć jako katolicki kapłan, powołany do życia w celibacie, nie miałem nigdy potrzeby korzystania z prezerwatywy ani namawiania nikogo do tego, by „się zabezpieczył”, niemniej nie dam głowy za to, że nie jestem zarażony wirusem antykoncepcyjnego przyzwolenia. Tym bardziej doceniam takie odważne i prawdziwe książki. Ich lektura może nie tylko zaspokoić ciekawość, ale i zaordynować rodzaj antywirusowej terapii.

ks. prof. PWTW dr hab. Robert Skrzypczak

Autor Wstępu

 

Fragment książki:

Nie potrafię wymienić poza grzechem pierworodnym żadnego innego wydarzenia w historii ludzkości, które miałoby większy wpływ na ludzkie istoty jak właśnie Pigułka… Wtedy zmienił się cały horyzont zachowań seksualnych. Nie mam żadnych wątpliwości, że to Pigułka przez rozdzielenie zbliżenia i prokreacji dała pełne zezwolenie na wszystkie cudzołóstwa, romanse, seks przedmałżeński i pozamałżeński”.24

Obecnie prawie wszyscy żyjący na świecie, za wyjątkiem tych czytelników, którzy natychmiast po wejściu w wiek rozumu wstąpili do zakonu trapistów i od tamtej pory mieszkają w celi bez okien i bez Internetu; są tak czy siak zamieszani w rewolucję seksualną. Do tej pory już każda rodzina w Ameryce poznała z bliska jeden lub więcej jej aspektów: rozwód, samotne rodzicielstwo, aborcję, konkubinat, wszechobecną pornografię, aktywny homoseksualizm. Właśnie to, że wszyscy w niej tkwimy, daje nam mocny argument, by zaprzeczać jej prawdziwym kosztom. W końcu, kto chce zranić bliską osobę? Kto pragnie urazić rozwiedzionego brata, kuzyna-homoseksualistę albo ojca, który powtórnie się ożenił? Odpowiedź jest oczywista, nikt. I to pragnienie, by nie sprawić przykrości bliskim, którzy otwarcie żyją według liberacjonistycznego credo, jest jeszcze jednym powodem wypierania prawdy.

Dziedzictwo rewolucji seksualnej ma o wiele większe znaczenie, niż się powszechnie uważa. Gwiazdor sportu dysponujący stajnią dziewcząt do swojej seksualnej dyspozycji; młoda kobieta, której atrakcyjność seksualna pomaga we wspinaczce po szczeblach kariery korporacyjnej; bezdzietna dyrektor naczelna prowadząca bogate życie towarzyskie, która sięgnęła po najwyższe stanowisko w firmie właśnie dlatego, że jest nieobciążona rodziną; zamożna bezdzietna para, która wyjeżdża na wakacje na Galapagos albo w Himalaje zamiast do parku Yellowstone czy na kemping gdzieś w kraju, to tylko kilka przykładów wpływu rewolucji seksualnej. Na zdjęciach rzeczywiście wszyscy wyglądają na szczęśliwych.

Są też inne oblicza rewolucji. I mają własne historie. Te historie są coraz lepiej udokumentowane przez socjologów, a także przez liczne świeckie autorytety. Piszą je młode kobiety na kampusie, wykorzystywane przez mężczyzn, których oczekiwania wypaczyły fałszywe obietnice rewolucji; starsze kobiety, które uwierzyły w rewolucyjną retorykę wolności seksualnej, a zbyt późno odkryły, że już nie dla nich jest małżeństwo i macierzyństwo; mężczyźni przyłapani z kimś w tym, czy w innym pokoju na zapleczu w trakcie szalonej rewolucyjnej imprezy, a którzy odkrywają, również za późno, że nie mają już po co wracać do domu. Pozostają jeszcze dzieci, które stanęły albo wciąż stoją wobec poważnych zagrożeń, ponieważ rewolucja seksualna pomogła zniszczyć im życie lub dała władzę nad nimi dorosłym, którzy mają wobec nich wyraźnie złe zamiary.

Są jeszcze inni – nieznane ofiary tego, co, jak twierdzi Sorokin, może się okazać największym i najmniej rozumianym eksperymentem na ludzkości naszych czasów. Należałoby o nich pamiętać przy wszelkich rozliczeniach skutków rewolucji seksualnej. Ta książka powstała dla nich oraz dla im podobnych. Nie tracę nadziei, że dzięki przedstawionym w niej dowodom, uda się, choć w skromnym zakresie wydobyć na światło dzienne prawdziwe dziedzictwo tej rewolucji, a w konsekwencji lepiej zrozumieć uczucia i postępowanie nowoczesnego mężczyzny i nowoczesnej kobiety wtedy, gdy obecny świat zbyt często udaje, że zupełnie nie dostrzega jej rzeczywistego wpływu.