Ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC: W pierwszej kolejności chciałbym zauważyć, że prawo w Wielkiej Brytanii jest stanowione nie tylko na drodze procedur legislacyjnych w parlamencie, ale również poprzez decyzje sądów, które mają charakter precedensowy. Siłą rzeczy, wyrok brytyjskiego sądu, o którym rozmawiamy, wprowadza regulację, której do tej pory nie było wprowadzonej na drodze ustawowej. W ten sam sposób została przecież zalegalizowana aborcja w Stanach Zjednoczonych, więc ta ścieżka dla przeciwników życia robi się coraz bardziej przetarta.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że decyzja o eutanazji została zrealizowana poprzez zagłodzenie dziecka. To oznacza, że tak naprawdę wcale nie doszło do eutanazji, która - przy całym złu tego czynu - ma być bezbolesnym spowodowaniem śmierci w celu usunięcia wszelkiego cierpienia. Zagłodzenie jest czymś znacznie gorszym: jest morderstwem w najściślejszym tego słowa znaczeniu. Św. Maksymilian Kolbe tak zginął.

Podobna historia miała miejsce w Stanach Zjednoczonych w 2005 roku w przypadku Terri Schiavo oraz w 2009 roku we Włoszech – z Eluaną Englaro. W obu sytuacjach chodziło życie dorosłych kobiet w śpiączce, tu mamy chore dziecko. Ale zagłodzić chorego cały czas jest i będzie decyzja nieludzka, w każdej sytuacji.

Przy okazji rozmowy nad tym dramatem pragnę przypomnieć, że eutanazja nie jest jedynym dostępnym podejściem do cierpiących. Można leczyć ich ból, i to bardzo skutecznie. Można też popatrzeć na kwestię leczenia z perspektywy pytania o uporczywość zastosowanych środków. To ważne, bo z uporczywej terapii możemy zrezygnować. Jeśli środki, stosowane w medycynie nie przynoszą żadnego efektu, możemy z tych środków terapeutycznych zrezygnować; nie wolno nam tylko rezygnować ze środków zwyczajnych - z opieki, pielęgnacji, z karmienia, z pojenia... Jak rozumiem, tu wybrano metodę zagłodzenia dziecka (a więc odstąpiono od środków zwyczajnych), choć jego stan, mimo ciężkiej choroby był stabilny. Odstąpienie od działań terapeutycznych nie powodowałoby śmierci dziecka. Z etycznego punktu widzenia mamy do czynienia z morderstwem, które – co prawda, było uczynione w majestacie prawa, ale jest działaniem nieludzkim.

Rozumiem, że ta dziewczynka strasznie cierpiała, ale chciałbym zapytać, co w takim razie z możliwościami medycyny paliatywnej, przeciwbólowej, która pozwala na uśmierzenie dolegliwości bólowych. Dlaczego to nie miało zastosowania? Jeśli wyłączymy opiekę przeciwbólową u chorych na nowotwór, to też powiemy, że cierpią straszne męki. Czy to oznacza, że mamy ich wszystkich zamordować? Niewątpliwie, rozwiązałoby to problem z kolejkami do onkologów, ale nie tędy droga. Zabijanie pacjenta to nie jest medycyna.

Rozm. MaR