Premier Ewa Kopacz zabrała wreszcie głos w sprawie wyborów i zdecydowanie wykluczyła powtórne głosowanie,  w ostrych słowach oceniając propozycję PiS-u i SLD.

-Przyszłam do pani, żeby uspokoić Polaków. Demokracja funkcjonuje i nawet tak poplątane sojusze jak SLD i PiS nie są w stanie zagrozić demokracji w Polsce - zapewniła pani premier, która chyba poczuła misję „uspokajania nastrojów społecznych”.

- Politycy próbują wrócić do czasów, kiedy Polacy chodzili do wyborów, a partie polityczne decydowały, kto wygrał -  mówiła. - Partie polityczne, jedna z powodu klęski, a druga dlatego, że przez radykalizm przywództwa nie jest w stanie wejść w jakikolwiek sojusz i, mimo, że arytmetycznie wygrała, nie będzie rządzić w samorządach. Dziś tworzą tę poplątaną koalicję, kwestionując porządek prawny i demokratyczny, żeby odnieść sukces polityczny - mówiła o SLD i Prawie i Sprawiedliwości.

Wczorajsze wydarzenia w PKW nazwała "skandalem wywołanym nieodpowiedzialną postawą polityków". Problemy PKW skwitowała tym, że komisja "nie sprawdziła się w procesie liczenia głosów i nie poradziła sobie z elektroniczną formą liczenia głosów".

- Nikt nie broni Państwowej Komisji Wyborczej. Nie stanęła na wysokości zadania jeśli chodzi o liczenie głosów i podawanie w odpowiednim czasie wyników tych wyborów. Ale nie mylmy niewydolności tej instytucji z fałszowaniem wyborów. Bo kto może powiedzieć, że wybory zostały sfałszowane? Na pewno nie politycy, o tym może zdecydować sąd - mówiła Kopacz w audycji „Gość Radia ZET”.

Ciekawe, co powie nam pani premier, jeśli potwierdzi się, że wybory zostały sfałszowane?

Ra/Radio Zet