Walenty po kolejny po Mikołaju święty, którego bardzo upodobała sobie komercja. Wspomnienie jednego i drugiego wiąże się z obdarowywaniem bliskich osób upominkami. To oczywiście poprzedzają zakupy i zarobek dla producentów, sprzedających okolicznościowe drobiazgi… Walenty żył w III wieku, był biskupem Terni w Umbrii. Już w średniowieczu św. Walenty był czczony w całej Europie. Jego wstawiennictwa przyzywano w ciężkich chorobach, zwłaszcza nerwowych i epilepsji. Jako patron zakochanych św. Walentego był znany na Zachodzie, w Wielkiej Brytanii, a później w Stanach Zjednoczonych. Dziś dla wielu ten rzymski kapłan to osoba, na której można nieźle zarobić.

Mijając w czasie zakupów dziesiątki czerwonych, pluszowych serduszek, słodyczy w różowych opakowaniach itp. warto zastanowić się czy przesłodzone gadżety to na pewno najważniejszy element wspomnienia patrona zakochanych? Dlaczego nie ma w tym nic głębszego? ...bo może w kreacji wspomnienia św. Walentego na dzień zakochanych jest sporo nadinterpretacji, a swoje święto pary mogłyby obchodzić we wspomnienie zupełnie innej osoby..? Jednak nie ma co zawracać kijem Wisły: święto zakochanych walentynki na stałe wpisały się do kalendarza 14 lutego.

Św. Joanna

16 maja 2004 roku Ojciec św. Jan Paweł II kanonizował św. Joannę Berettę Mollę. Jest ona pierwszą kobietą wyniesioną na ołtarze, która zmarła będąc w stanie małżeńskim. Jest ona patronką narzeczonych, małżonków i rodzin, kobiet w stanie błogosławionym, rozeznających powołanie. 28 kwietnia, wspomnienie św. Joanny, także pasowałby na dzisiejsze święto. Jednak skoro tak nie jest warto w walentynki pamiętać także o państwu Molla.

Joanna i Piotr w czasie swoje znajomości (narzeczeństwo i małżeństwo) napisali do siebie wiele listów, bilecików i kartek pocztowych. Zostały one przytoczone w Positio. Korespondencja Joanny i jej męża Piotra po raz pierwszy została wydana w pięćdziesiątą rocznicę śmierci kobiety. "Jest to cenne świadectwo płodnej mocy owej pełni i człowieczeństwa, jaka może rodzić się z małżeństwa przeżywanego w wierze" - określił zbiór Angelo kard. Scola, arcybiskup Mediolanu.
Joanna i Piotr bliżej poznali się w święto Niepokalanego Poczęcia NMP 1954 roku. W sylwestra udali się do teatru La Scala w Mediolanie. W 1955 roku zaczęli się częściej spotykać. 21 lutego Joanna napisała do Piotra: "Chciałabym Cię po prostu uszczęśliwić i być taka, jaką mnie pragniesz: dobra, wyrozumiała i gotowa do poświęceń, które życie od nas zażąda. Nie powiedziałam Ci jeszcze, że zawsze byłam osobą spragnioną uczucia i bardzo wrażliwą. Dopóki miałam rodziców, starczała mi ich miłość. Później, choć byłam bardzo zjednoczona z Panem i pracowałam dla Niego, potrzebowałam matki i znalazłam ją w osobie drugiej siostry, o której mówiłam Ci wczoraj.

Teraz jesteś Ty, którego kocham i któremu pragnę się ofiarować, aby stworzyć prawdziwie chrześcijańską rodzinę." Odpowiadając Piotr napisał m.in.: "Zaczyna się dla mnie nowe życie: życie Twojej wielkiej i upragnionej miłości i Twojej świetlanej dobroci. Rozpocznijmy życie naszej miłości.
Kocham Cię, maja najdroższa Joanna. (...)

Tak bardzo potrzebowałem i tak pragnąłem miłości i rodziny. Teraz mam Ciebie, Twoje uczucie, Twój dar i jestem szczęśliwy.

Moje uczucia należą do Ciebie i z Tobą pragnę stworzyć moją rodzinę. Ja także chciałbym Cię uszczęśliwić i w pełni zrozumieć."

Piotr Molla był inżynierem mechaniki. Wiele służbowo podróżował po Włoszech jak i po Szwajcarii, Szwecji, Stanach Zjednoczonych. Będąc w Soderhamn, 7 września 1955 roku, pisał: „Moja pierwsza myśl dziś rano należała do Ciebie. Było to dziękczynienie Bogu za dobrze spędzoną moją i Twoją noc oraz wielkie pragnienie jak najszybszego spotkania się z Tobą. (…)

Mam tu przed sobą Twój list i każdego wieczoru czytam go przed zaśnięciem. Gdybyś wiedziała, moja najdroższa Joanno, jak głęboko odczuwam Twoją bliskość, czuję, że jesteśmy jednym sercem i jedną duszą, jak bardzo pragnę Cię znowu zobaczyć i już więcej nie opuszczać!”

Joanna i Piotr ślub wzięli 24 września 1955 roku w bazylice św. Marcina w Magencie. Pozostająca we Włoszech Joanna nie szczędziła mężowi listów. Pisała o sprawach bieżących i oczywiście o uczuciach. „Piotrze, powiesz, ze przesadzam, ale czułam ogromną pustkę i smutek, kiedy Cię nie widzę! (…) Różaniec, modlitwa za naszą rodzinę i z moim drogim skarbem w sercu i w pamięci zasnęłam. (…)

Mój Piotrze, jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ Cię kocham i Ty też mnie kochasz i zrobię wszystko, abyś miał we mnie dobrą, kochającą, wyrozumiałą i zawsze uśmiechniętą żonkę” (13 grudnia 1955 roku).
W innym z listów do męża będącego w służbowej podróży (11 kwietnia 1957 roku) Joanna pisała: „Jak nie odpowiedzieć na Twoje najczulsze słowa? Drogi Piotrze, jaką pociechą jest dla mnie Twoja ogromna miłość! Pan znów pobłogosławił naszą miłość, dając nam nowe dziecko: jestem szczęśliwa, a z pomocą Matki Niebieskiej i Ciebie, który jesteś taki dobry, wyrozumiały i czuły, z odwagą stawię czoła cierpieniom nowego stanu błogosławionego. (…)
A teraz, Piotrze, proszę Cię o wielką przysługę. Zechciej mi wybaczyć, jeśli czasami zastaniesz mnie w złym humorze i melancholijną: robię z tym, co mogę, ale nie zawsze mi się udaje. Mam nadzieję, że to tylko złe samopoczucie tych pierwszych miesięcy.

Twoja wielka miłość pomoże mi i doda sił, bym się przezwyciężyła.”

Listy małżonków nierzadko opatrzone są nie tylko datą, ale i godziną. 15 lutego 1959 roku, o godzinie 23.30, przebywający w Stuttgarcie Piotr pisał: "Mam tu przed sobą na moim biurku cudowne uśmiechnięte zdjęcie Ciebie, Pierluigiego, który obejmuje Cię jako niemowlę i Marioliny z jej charakterystyczną minką wyrażającą pełnię szczęścia.
Także dziś rano w naszym kościółku obok Ciebie znów dziękowałem Jezusowi za niezmierzony dar, jakim mnie obdarował, dając mi Ciebie za żonę, Pierluigiego, Mariolinę i Stworzonko, którego serce bije w Twoim łonie. Zawsze się cieszyłem ponieważ znalazłem w Tobie idealną żonę, o której marzyłem, i niezrównaną matkę naszych dzieci. Ciągle bowiem odkrywam w Tobie nowe cnoty ofiarności, cierpliwości, wyrozumiałości, dobroci i coraz większej miłości". W innym, pisanym nocą liście, Piotr dodał: "W tej chwili widzę Was śpiących. Śpij dobrze.” Kolejnym razem wyznawał żonie, że daleko "Twoje zalety i Twoja miłość stają przede mną jeszcze żywsze i droższe i są mi tak bliskie."

List z niedzielnego wieczoru, 20 lipca 1958 roku, Joanna rozpoczęła od słów "Mój najdroższy Piotrze!” i przeszło do opisania tego co dzieje się w domu: „Jest 21.30. Nasze prześliczne bajtle śpią spokojnie w swoich łóżeczkach po dniu prawie pełnym słońca. (...) Myślę o Tobie, który jesteś jeszcze w podróży, ale sercem cały czas z nami. Drogi Piotrze, byłoby zbyt pięknie, gdybyśmy byli zawsze blisko, razem. Na szczęście za dziesięć dni zaczynają się Twoje wakacje. Tak bardzo się cieszę!”

Krótki cytat z korespondencji św. Joanny Beretty Molli i jej męża w walentynkowej kartce to, jak sądzę, bardziej trafiony upominek niż pluszowe serduszko ze sklepowej półki.

Agata Bruchwald
Fragmenty listów: „Joanna Beretta Molla i Piotr Molla. Listy”, Dom Wydawniczy „Rafael”, Kraków 2013