Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchiwała dzisiaj m.in. byłego wysokiego rangą funkcjonariusza ABW. Dzisiejszy świadek w okresie wybuchu afery Amber Gold był szefem stołecznej delegatury Agencji. 

Z jego zeznań wynika, że aż do października 2015 r. sprawy Amber Gold były zarejestrowane w warszawskiej delegaturze. Były funkcjonariusz nie chciał odpowiedzieć na pytania, dlaczego nie zamknięto tych spraw i jak zajmowano się nimi trzy lata po wybuchu afery. Świadek przekonywał, że nie ma nic sobie do zarzucenia, a zarówno stołeczna, jak i gdańska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego działały bez zarzutów. Ujawnił natomiast, że pierwotnym adresatem notatki gen. Bondaryka, ostrzegającej przed działalnością Marcina P., miał być ówczesny Prokurator Generalny, Andrzej Seremet. Dlaczego zatem notatka nie trafiła na jego biurko?- Chciała wiedzieć szefowa komisji, Małgorzata Wassermann. 

"To nie ja decydowałem o wysłaniu tej informacji.(…) Taka informacja rzeczywiście została wysłana jednak już z pominięciem Prokuratora Generalnego"-odpowiedział były dyrektor stołecznej delegatury ABW. 

"Proszę odpowiedzieć co robiliście od 2012 do 2015 roku w sprawie Amber Gold"-pytała dalej Wassermann. Świadek zapewnił, że opowie o tym na posiedzeniu niejawnym. Szefowa komisji w ostry sposób podsumowała tę odpowiedź. 

"Bawicie się z nami w kotka i myszkę i udajecie, że nie wiecie o co chodzi. Pytam o prostą rzecz.(…) Trzymał pan sprawy w Warszawie do października 2015 roku, a w Gdańsku myśleli, że coś ze sprawą robicie. Nie robiliście"-oceniła. Były funkcjonariusz poinformował również, że stołeczna delegatura ABW nie badała wątku Michała Tuska. Były funkcjonariusz stwierdził na dzisiejszym przesłuchaniu, że syn byłego premiera jest osobą dorosłą, wykształconą, dlatego też zatrudnił się w firmie, w której chciał. 

"Ja o pracy Michała Tuska dowiedziałem się z mediów"-przyznał były szef stołecznej delegatury ABW. To jeszcze nic. Nie wiedział bowiem, czym w istocie były firmy Amber Gold i OLT Express!

"Gdybyśmy wiedzieli, to złożylibyśmy doniesienie do prokuratury"-stwierdził rozbrajająco. 

Na zakończenie dzisiejszych przesłuchań, przewodnicząca komisji, Małgorzata Wassermann podjęła decyzję o zakończeniu przesłuchań funkcjonariuszy ABW w trybie jawnym- do momentu odtajnienia przez Agencję dokumentów dtyczących jej działań w sprawie piramidy finansowej. 

"Ponieważ nadal nie dotarły odtajnione dokumenty, a te, które są tajne, są miażdżące dla świadków przesłuchiwanych przed komisją, odwołuję wszystkie posiedzenia do czasu wpłynięcia odtajnionych materiałów"-powiedziała szefowa komisji śledczej. 

"Albo dostaniemy informację o braku zgody na odtajnienie i wtedy nie ma sensu na jawne przesłuchania, albo opinia publiczna zobaczy, co jest w tych dokumentach i jak bardzo porażająca i wbijająca w ziemię jest ta wiedza"- dodała Małgorzata Wasserman. 

yenn/Fronda.pl