Dlaczego w drugiej kadrze polskich skoczków nie ma obecnie zawodników, którzy rokowaliby wielkie nadzieje? Według Adama Małysza talent tam jest, problem w tym, że nie miał go póki co kto odkryć.

"Nie było odpowiedniego zindywidualizowania i potrzebnej kontroli. Nie było też twardego podejścia i swego rodzaju ojcowskiej ręki. Gdy coś nie szło, to szybko było to zmieniane, a w sporcie chodzi o to, że czasem trzeba się przemóc i sporo popracować, a efekt przyjdzie dopiero po czasie. Chyba najlepszym przykładem może tu być Piotr Żyła. On na początku współpracy z Horngacherem był bardzo niecierpliwy, ale Stefan bardzo dużo nad nim pracował i w końcu się udało" - mówi były polski mistrz w rozmowie z portalem "Sport.pl".

"Przede wszystkim oni muszą uwierzyć w swoje możliwości, bo takie mają. W tej drużynie są przecież mistrzowie świata juniorów i zawodnicy, którzy już zdobywali bardzo wysokie lokaty w Pucharze Świata. Taki sam potencjał był w kadrze A, a Horngacher potrafił go uwolnić" - powiedział Małysz, podkreślajac konieczność budowy profesjonalnego podejścia do skakania.

"Nowym trenerem zostanie Radek Żidek, który musi wnieść indywidualizacje treningów oraz przypilnuje by wszystko odbywało się tak, jak zostało zaplanowane" - wyjaśnił Małysz. Jak mówił, Radek Żidek to twardy trener i jest duża nadzieja, że będzie potrafił pokazać młodym skoczkom "bat", który zmotywuje ich do ostrej i bezkompromisowej pracy.

Mistrz zwrócił uwagę na konieczność utrzymywania reżimu wagowego. "Jeden kilogram wagi więcej przekłada się średnio na 5-6 metrów mniej. Jeśli zawodnik waży 4-5 kilo za dużo, to wiadomo jak to się odbija na wynikach. Ja wiem, że sama waga i dieta ,,nie leci'', ale to jest bardzo ważny element tej układanki. Nie wiem jaka tam była dyscyplina i ile wszyscy powinni ważyć, ale były takie sygnały, że niektórzy sobie odpuszczali trzymanie diety" - mówi, wskazując na jeden z możliwych problemów kadry B.
Małysz mówiąc z kolei o juniorach wskazał, że wielka kariera może czekać Pawła Wąska.

"On staje się teraz pretendentem do tego, by stanowić naszą przyszłość. Ma bardzo dobre predyspozycje" - powiedział. Wyróżnił również Bartosza Czyża, Tomasza Pilcha, Dominika Kastelika i Dawida Jarząbka. Wszyscy z nich muszą jednak myśleć o skokach całkowicie profesjonalnie.

"Powiem szczerze, że ci juniorzy, którzy teraz są pod opieką Macieja Maciusiaka, dużo więcej pracują i więcej wiedzą, niż niejeden skoczek z kadry B. Naprawdę się pilnują po względem wagi, przywiązują dużą uwagę do wszystkiego co robią. Oni są w takim wieku, że powinni się dopiero uczyć, a już tę wiedzę mają. Podoba mi się ta samoświadomość" - zachwalał Adam Małysz.

Mistrz mówił też o kosztach, jakie muszą ponieść na sport dzieci rodzice. Wskazywał, że nie są to wielkie pieniądze - to tylko około 2,5 tysiąca złotych w skali roku. Gdy chodzi o małe dziecko, nie trzeba kupować najlepszego sprzętu - dzieci mają się po prostu uczyć i czerpać ze skakania radość. Zarazem jednak, twierdzi Małysz, zbyt wiele młodzieży unika sportu. Trzeba zachęcać dzieci do jego uprawiania. Mistrz podał przykład Słowenii, gdzie skacze w różnym wieku 300-400 zawodników. W Polsce, jak podkreśla, powinno być tak samo.

Ważne jest też odnowienie skoczni w Zakopanem, gdzie obecnie nie ma odpowiedniej bazy do nauki. Lepiej jest w Beskidach, będzie dobrze w Chochołowie, gdzie powstaje nowy obiekt. Zakopane jednak "po prostu leży" - ubolewa Adam Małysz.

tz/sport.pl