Barcelona rozegrała przed tygodniem rewelacyjny mecz w Paryżu, niespodziewanie pokonując faworyzowanego rywala 3:2.

W rewanżu zespół z Katalonii musiał obronić zaliczkę ze stolicy Francji i początkowo wiele wskazywało na to, że ta sztuka się powiedzie.

Barca objęła nawet prowadzenie po golu Brazylijczyka Raphinhi już w 12 minucie spotkania.

Jednak po pół godzinie gry urugwajski obrońca hiszpańskiego klubu Ronald Araujo wsadził swoich kolegów na przysłowiowego konia, faulując tuż przed polem karnym napastnika rywali, otrzymując czerwoną kartkę i w konsekwencji osłabiając liczebnie swoją drużynę.

FC Barcelona stanęła przed arcytrudnym zadaniem zatrzymania dysponującego potężną siłą rażenia w ofensywie PSG przez pozostało do zakończenia meczu długą godzinę gry.

Już 10 min. od momentu rozpoczęcia gry w przewadze Paryżanie wyrównali po strzale byłego piłkarza Barcelony Ousmana Dembele i na przerwę oba zespoły schodziły z remisem 1:1.

Kluczowe dla losów spotkania okazało się jednak pierwsze kilkanaście minut drugiej połowy. Wówczas to niemieckiego bramkarza Barcelony ter Stegena zdołali pokonać Vitinha i Mbappe, a w końcówce ten ostatni dobił podopiecznych Xaviego przypieczętowując wynik spotkania na 4:1 dla gości.

Robert Lewandowski miał swoją znakomitą sytuację do zdobycia gola jeszcze w pierwszej części meczu, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła poprzeczkę bramki.

Polak został ukarany w tym spotkaniu żółtą kartką. Mecz w ogóle był niezwykle ostry, arbiter pokazał dwie czerwone kartki (w tym jedną trenerowi Barcelony, który musiał w efekcie udać się na trybuny) oraz aż 9 żółtych kartek.

„Bolesna noc” – napisał po odpadnięciu Barcelony w mediach społecznościowych Robert Lewandowski.

Jedynym polskim piłkarzem, który teoretycznie ma jeszcze szanse, by zagrać o finał Ligi Mistrzów jest obrońca londyńskiego Arsenalu Jakub Kiwior, którego klub zmierzy się dziś w rewanżowym, wyjazdowym spotkaniu z Bayernem Monachium. W Londynie padł remis 2:2, a reprezentant Polski zagrał w pierwszych 45 minutach.