Damian Świerczewski, Fronda.pl: Jak Pan zareagował na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który przesłankę eugeniczną uznał za sprzeczną z ustawą zasadniczą?

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”: Przede wszystkim należy podkreślić, że wyrok ten nie był żadnym zaskoczeniem. Sprawa ciągnęła się przed Trybunałem już od wielu lat, a kolejni prezesi TK podkreślali przecież że ustawa chroniąca życie nie jest do końca zgodna z polską konstytucją. Pamiętajmy, że mowa o osobach, które były często bardzo krytyczne wobec obecnej władzy. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie mógł być inny. Polska konstytucja jest po prostu nastawiona na ochronę życia – w takim kształcie uchwalono ją niemal ćwierć wieku temu i nigdy jej nie zmieniono. Nikt tego nawet nie podważał.

Wyrok najwidoczniej był jednak zaskoczeniem dla tej drugiej strony, która nie zdawała sobie sprawy z tego, że polska konstytucja była o wiele bardziej restrykcyjna pod tym względem niż prawodawstwo. Jeśli chodzi o wyrok TK – podkreślam – innej możliwości na bazie istniejącego w Polsce prawa po prostu nie było.

Wyrok doprowadził do licznych protestów w Polsce. Wiążą się one z ogromną, skandaliczną wręcz agresją i wściekłością. Profanowane są świątynie, przeciwnikom zabijania nienarodzonych każe się „wyp…”. Czy protestujący nie strzelają sobie przypadkiem w stopę?

W kwestii aborcji podział w społeczeństwie zawsze był bardzo głęboki. W ostatnich latach jednak większość Polaków nie popierała aborcji eugenicznej i chciała jej ograniczenia, ale była też jednak spora grupa ludzi o innych poglądach. Ci ludzie mogliby nawet wizerunkowo zyskać przewagę, gdyby nie wspomniana agresja. Z takimi hasłami, napadając na kościoły, atakując osoby modlące się przed nimi, nie da się przekonać do siebie większości ludzi. Polska nie jest obecnie w takim stanie, żeby bezczeszcząc świątynie i rzucając obelgi można było kogokolwiek do siebie i swoich poglądów przekonać. To będzie ludzi odstręczało i to bardzo mocno. Radykalny spadek poparcia dla tych protestów jest tylko kwestią czasu.

Póki co mamy jednak do czynienia z coraz większą radykalizacją protestów. Wczoraj w Warszawie atakowano ludzi modlących się przed świątyniami, szczególnie przed kościołem św. Aleksandra, w ruch poszły petardy czy butelki. Niektóre osoby zostały ranne. Sądzi pan, że manifestacje zwolenników aborcji eugenicznej będą coraz bardziej agresywne? 

Przede wszystkim zauważmy, że to nie są bardzo liczne grupy. Na Placu Trzech Krzyży takich osób było nie więcej jak kilkaset. Protestujących jest kilka czy kilkanaście tysięcy, ale tych bardzo radykalnych aktywistów, którzy łamią prawo i doprowadzają do tego co widzieliśmy wczoraj, jest relatywnie mało. Już sam fakt przeprowadzania demonstracji w nocy dowodzi, że poparcie dla tego typu akcji jest tak naprawdę bardzo małe. Gdyby było inaczej, a takich osób były tysiące, zapewne weszliby oni do kościołów jawnie, w ciągu dnia. Samych demonstrujących oczywiście zawsze będzie więcej, ale muszę przyznać że i tak jestem zaskoczony, że jest ich naprawdę niedużo. Pojawili się co prawda o dziwo także w mniejszych miejscowościach, jednak to przeważnie niewielkie grupy, kilkaset osób. Trudno zatem mówić o masowym poparciu protestów. Co więcej – te różnice z biegiem czasu będą przebiegać coraz bardziej na ich niekorzyść.

To znaczy?

Zadajmy sobie pytanie – ile normalnych osób zgodzi się na to, żeby stać w tłumie i zacząć nagle atakować kościoły, rzucać butelkami czy ubliżać modlącym się? Na to nie namówi się tak łatwo polskiego społeczeństwa, nie jesteśmy na tym etapie. Zresztą również na Zachodzie nie ma zbyt wielu chętnych do tego by atakować kościoły mimo, że tam laicyzacja zaszła znacznie dalej. Pewne tabu wiążące się z tym aby nie ruszać świątyń jednak wciąż istnieje i od tego typu aktów agresji odżegnuje się także większość ludzi niewierzących. W Polsce spotka się to na pewno z silną reakcją i będzie duża mobilizacja po stronie społeczeństwa katolickiego, która zresztą już następuje.

Wczoraj w obronę kościołów włączyli się też kibice.

Nie tylko kibice. To także narodowcy czy członkowie Klubów Gazet Polskiej, którzy w wielu miejscach organizują jakiś rodzaj ochrony, kontaktują się w tej sprawie z proboszczami czy policją i próbują pomagać. To oczywiście zazwyczaj raczej starsi ludzie, nie nastolatkowie. Próbują jednak, tak jak mogą, ochronić miejsca kultu. Tego typu spontanicznych akcji jest naprawdę bardzo dużo. Oczywiście nie wszyscy będą chcieli zapisać się do narodowców, ale będzie duża współpraca jeśli chodzi o ochronę świątyń wśród wiernych z różnych środowisk.

Nie chodzi zresztą o samą ochronę kościołów, ale w ogóle na reakcję na zagrożenia, z jakimi mamy teraz do czynienia. Do tej pory w końcu nie dochodziło raczej do ataków fizycznych. Pamiętajmy też, że prześladowany Kościół zawsze był silniejszy. Młodzi neobolszewicy nie zdają sobie z tego sprawy, ale tak naprawdę wzmacniają dziś Kościół. Represje, które na niego spadają spowodują tylko, że będzie silniejszy i lepiej zorganizowany.

Protestujący, na co zwracał uwagę chociażby sam minister zdrowia dr Adam Niedzielski, mogą poważnie przyłożyć się do dużego wzrostu zachorowań na koronawirusa. Może się zatem okazać, że brak refleksji ze strony protestujących doprowadzi do śmierci wielu osób, a straty przedsiębiorców wywołane zwiększaniem obostrzeń pójdą na marne. Kto wówczas będzie za to ponosił pana zdaniem winę?

Tego jednoznacznie ustalić się oczywiście nie da, jednak oczywistym jest fakt, że jeśli liczba zakażeń po protestach drastycznie wzrośnie – odpowiedzialność moralną i faktyczną za ten stan rzeczy ponosić będą osoby, które te protesty organizują i wspierają. Tu rzeczywiście ogromna jest rola polityków. Przeraża też to, co wyrabiają zagraniczne media. Jeśli telewizja z obcym kapitałem nazywa Trybunał Konstytucyjny „trybunałem Przyłębskiej”, to jest zupełna bezczelność. To jest polski Trybunał! Nie możemy sobie pozwolic na tego typu komentarze, bo to skazuje nas na sytuację państwa postkolonialnego.