Czerwone ślady wprawiają w osłupienie. Uczeni kolejny raz powtarzają: to jest serce w momencie agonii. Jezus znowu prosi o uwagę.

W październiku minie osiem lat od cudu eucharystycznego, do jakiego doszło w Sokółce. Echa tamtych wydarzeń jeszcze nie ucichły, a już mamy informację o kolejnym podobnym wydarzeniu. Tym razem w Legnicy. Jeśli popatrzymy na mapę, przekonamy się, że obie te miejscowości leżą na przeciwległych krańcach Polski. Wszystko zaczęło się 25 grudnia 2013 r. w parafii św. Jacka. Kapłan udzielający Komunii św. upuścił na podłogę konsekrowany komunikant. Zaraz potem podjął go z posadzki i - zgodnie ze zwyczajem - umieścił w naczyniu z wodą w celu rozpuszczenia hostii. 4 stycznia zauważono, że komunikant nie rozpuścił się (normalnie dzieje się tak w ciągu kilku dni), co więcej, na około 1/5 jego części pojawiło się tajemnicze zabarwienie. Natychmiast poinformowano o tym ówczesnego ordynariusza bp. Stefana Cichego. Hierarcha zalecił, by poczekać jeszcze dwa tygodnie. Po ich upływie nieprzebarwiona część komunikantu opadła na dno i rozpuściła się. Część przebarwiona pozostała na powierzchni wody. Zadecydowano o powołaniu komisji i rozpoczęciu badań.

Umierające serce

Specjaliści z zakładu medycyny sądowej we Wrocławiu pobrali próbki, potem przebarwiony fragment został wyłożony na korporał. Tajemniczy materiał poddano badaniom także w zakładzie medycyny sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Wyniki zaprezentowano 12 kwietnia tego roku podczas specjalnej konferencji prasowej. W imieniu specjalistów wypowiadała się kardiolog dr Barbara Engel, która była członkiem komisji diecezjalnej. Poinformowała, że pobrane próbki poddano m.in. badaniom mikrobiologicznym, grzybiczym i DNA. Eksperci orzekli, że w materiale znajdują się pofragmentowane włókna mięśnia sercowego. Takie zmiany często towarzyszą agonii. Badania genetyczne wskazały na ludzkie pochodzenie tkanki. Specjaliści nie wiedzą, w jaki sposób mogło dojść do całego zjawiska. Skupili się tylko na analizie i opisie przedstawionych próbek. - Nie była to praca pod wcześniej założoną tezę, która miała wymusić konkretne wyniki. Nie określaliśmy zakresu i rodzaju badań. Zgadzaliśmy się na wszystko, co zaproponowano - mówiła B. Engel. Zaznaczyła, że pojęcia „wiara” i „cud” nie są terminami naukowymi.

Wyraz miłości Boga

Całe zjawisko bp Zbigniew Kiernikowski nazwał w swoim komunikacie „wydarzeniem, które ma znamiona cudu eucharystycznego”. Sprawa została przedstawiona watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej pasterz Kościoła legnickiego polecił ks. Andrzejowi Ziombrze, proboszczowi parafii św. Jacka, przygotowanie odpowiedniego miejsca dla wystawienia relikwii, aby wierni mogli oddawać jej cześć. „Proszę też o udostępnienie przybywającym osobom stosownych informacji oraz o prowadzenie systematycznej katechezy, która pomagałaby właściwie kształtować świadomość wiernych w dziedzinie kultu eucharystycznego. Polecam nadto założenie księgi, w której byłyby rejestrowane ewentualne uzyskane łaski oraz inne wydarzenia mające charakter nadprzyrodzoności. Mam nadzieję, że wszystko to posłuży pogłębieniu kultu Eucharystii i będzie owocowało wpływem na życie osób zbliżających się do tej Relikwii. Odczytujemy ten przedziwny Znak, jako szczególny wyraz życzliwości i miłości Pana Boga, który tak bardzo zniża się do człowieka” - napisał bp Z. Kiernikowski.

Płyną łaski

- Duchowe sprawy trudno wymierzyć. Pan Jezus daje znaki niewierzącym i wierzącym. To, co wydarzyło się w Legnicy, trzeba otoczyć szacunkiem i wielką troską. Owe zjawisko dotyczy obecności Jezusa pod postaciami chleba i wina. Eucharystia to prawdziwe Ciało i prawdziwa Krew Jezusa Chrystusa, to centrum życia Kościoła. Reakcja na zjawisko eucharystycznego, które miało miejsce w naszym kościele, przerosła najśmielsze wyobrażenia - podkreśla ks. Stanisław Gniedziejko, proboszcz parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce. Zapytany o owoce cudu, kapłan odpowiada, że pierwszy to narastający ruch pielgrzymkowy. Jako drugi wymienia konkretne łaski otrzymane po modlitwie przed cząstką Ciała Pańskiego na korporale, wystawioną w kaplicy MB Różańcowej sokólskiej kolegiaty. Trzeci to duch modlitwy. - Mamy już sześć tomów zawierających intencje i podziękowania skierowane do Jezusa. W naszym kościele umacnia się i rozwija duch adoracji. Ludzie w większym skupieniu i wyciszeniu przeżywają Msze św. Ich uczestnictwo w Eucharystii jest zdecydowanie głębsze i bardziej świadome niż przed wydarzeniami z 2008 r. Zwiększyła się liczba osób przyjmujących Komunię św. Co jest w sercach? To wie tylko Bóg. Wydaliśmy dwa zeszyty zawierające świadectwa otrzymanych łask. Wiemy o licznych uzdrowieniach, nawróceniach, przypadkach uratowania życia, wymodlonym potomstwie. Miejscem wielu łask jest konfesjonał - opowiada ks. Stanisław. Przyznaje, że jego parafia została ożywiona, choć wcześniej też nie było powodów, by skarżyć się na wiernych. Parafianie chętnie biorą udział w adoracji, modlą się Koronką do Najświętszego Sakramentu i uczestniczą w nieszporach eucharystycznych.

Obok korporału z cząstką Ciała Pańskiego, który znajduje się w sokólskiej kolegiacie, nie można przejść obojętnie. Skłania do uklęknięcia i modlitwy, skupia na sobie uwagę ludzi. Czy tak samo będzie w Legnicy? Przekonamy się za jakiś czas.

Agnieszka Wawryniuk/"Echo Katolickie"/opoka.org.pl