Premier Mateusz Morawiecki podzielił się w mediach społecznościowych swoimi osobistymi wspomnieniami sprzed 39 lat. 13 grudnia 1981 roku w Polsce wprowadzono stan wojenny, który miał potrwać do 22 lipca 1983 roku. W czasie jego trwania zginęło 40 osób, w tym dziewięciu górników podczas pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek”.

- „Jak co roku 13 grudnia wspominam ten dzień, który tak bardzo wpłynął na dzieje Polski oraz na osobiste losy wielu Polaków. Wprowadzony stan wojenny był czasem, w którym zmarnowano falę ludzkiej solidarności, tę przez małe s, którą Polacy zbudowali w okresie legalnie działającej „Solidarności” w latach 1980-81” – napisał z okazji dzisiejszej rocznicy premier Mateusz Morawiecki.

Premier przypomina pacyfikację strajku w kopalni „Wujek”, do której doszło 16 grudnia 1981 roku. Zginęło wtedy dziewięciu górników, a 23 protestujących zostało rannych.

- „Miałem wówczas nieco ponad 13 lat. Tej nocy Ojca nie było w domu, bo rozwoził Biuletyn Dolnośląski. Przed aresztowaniem uratował go... zamarznięty silnik malucha, którego nie udało się uruchomić i nie mógł wrócić do domu. Dla Ojca był to początek ukrywania się, zaś dla nas, początek rozstania z Nim, które trwało przez lata. Wielokrotne rewizje w domu, zatrzymania, przesłuchania. To był czas szybkiego wejścia w dorosłość – musiałem jakoś pomóc Mamie w codziennych obowiązkach. Do tego nauka w szkole i działalność w konspiracji, bowiem mimo młodego, w zasadzie dziecięcego wieku, angażowałem się w przedsięwzięcia kolportażu i druku podziemnej bibuły” – wspomina szef rządu.

- „A kiedy powstała Solidarność Walcząca, która ideami nawiązywała do tej Wielkiej Solidarności lat 1980-81, czuliśmy że ziemia drży i walka z komuną musi być zdecydowana. Nie można było zrobić inaczej w tamtej rzeczywistości” – dodaje.

kak/Facebook