Ich zdaniem – jak informuje „Rzeczpospolita” - może to obniżyć liczbę wypadków powodowanych przez pijanych kierowców. W styczniu list w tej sprawie opublikował na stronie Episkopatu Polski bp Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości przy episkopacie.

– Żeby zmniejszyć liczbę pijanych kierowców i wypadków, trzeba zmierzać do ograniczenia liczby Polaków pijących ryzykownie i szkodliwie – powiedział „Rzeczpospolitej” bp Tadeusz Bronakowski. – Eksperci z całego świata od dawna mówią, że tylko ograniczenie fizycznej i ekonomicznej dostępności alkoholu może to zmienić. Jeśli się nad tym poważnie nie zastanowimy, to wciąż będzie dochodziło do takich wypadków jak ten w Kamieniu Pomorskim – wyjaśnia i dodaje, że zdaje sobie sprawę z tego, iż propozycje biskupów są radykalne. Hierarcha powołuje się na doświadczenia innych państw, które pokazują jego zdaniem, że tylko takie działania przynoszą efekty.

A jego opinię potwierdzają ekperci.– Ksiądz biskup ma absolutną rację. Mamy w Polsce za dużo miejsc, w których można kupić alkohol – potwierdza Krzysztof Brzózka, szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA). – W Warszawie są ulice, gdzie sklepy z trunkami są co 10–12 metrów. A jeden punkt sprzedaży alkoholu przypada w Polsce średnio na 300 mieszkańców – mówi.

– Łatwy dostęp to jeden z tzw. czynników ryzyka, który powoduje, że często sięgamy po alkohol – tłumaczy „Rz" dr Krzysztof Wojcieszek, ekspert ds. uzależnień, wykładowca Wyższej Szkoły Nauk Społecznych PEDAGOGIUM. Jego zdaniem działa tu swoiste prawo okazji zgodne ze starym porzekadłem: „okazja czyni złodzieja".

TPT/Rp.pl