Kilka miesięcy temu budowa drugiej nitki Nord Stream 2 stanęła i do dzisiaj nie posunęła się nawet o centymetr. Stany Zjednoczone zapowiedziały bardzo surowe sankcje i efekt jest widoczny. Nie chcą się z tym jednak pogodzić same Niemcy, które dzięki Nord Stream 2 stały by się hubem energetycznym Europy, być może nawet ważniejszym od USA czy nawet Rosji.

Stosują więc różne taktyki, prośby, groźby i nawet kuszą USA próbami kupowania od USA gazu LNG, którego na razie w naszym regionie największym odbiorcą jest Polska.

Wpływy Niemiec na KE były na tyle silne, że obecnie nawet ta agenda wypowiada się krytycznie na temat sankcji USA, pomimo wcześniejszego ich popierania.

Jak pisze portal TVP Info odnosząc się do spotkania w tej sprawie szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem :

- W ten sposób – pełen hipokryzji – niemiecki minister zasugerował, że jest to projekt europejski, który cieszy się akceptacją wszystkich w UE, chociaż w rzeczywistości dawno która inicjatywa nie wywoływała tylu kontrowersji i sporów. Postawił przy tym znak równa się pomiędzy interesami Niemiec a interesami Europy.

Natomiast w sprawie podejścia do tej sprawy Stanów Zjednoczonych i jedności senatorów czytamy:

- Senatorowie nie pozostawiają wątpliwości, że ich pismo nie jest blefem czy rutynowym straszakiem. Podkreślają, że NS2 jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa USA, a także, że „administracja, Kongres i obie partie zjednoczyły się w wysiłkach mających zapewnić, że gazociąg pozostanie nieukończony i że zagrożenia nie staną się rzeczywistością”.

 

mp/portal tvp info