Niemcy zaczynają mieć dość trawiącego ich kraj kryzysu migracyjnego. Tamtejsze służby notują coraz więcej przypadków podpaleń ośrodków dla uchodźców. 

Federalny Urząd Kryminalny w Niemczech poinformował, że w tym roku zanotowano aż 45 przypadków podpaleń ośrodków, w których przebywają uchodźcy. Nastojów obywateli Niemiec na pewno nie poprawi fakt, że wg najnowszych szacunków rząd do 2020 r. wyda na kryzys migracyjny aż 93,6 mld euro. 

W całym roku 2015 było ok. dziewięćdziesiąt przypadków takich zachowań. Jak widać, obecnie ilość podpaleń jest nieznacznie większa, niż rok temu. 

Sprawcami podpaleń najczęściej są ludzie mieszkający w pobliżu ośrodków mający już dość przybyszów spoza Niemiec, którzy często są bardzo agresywni i utrudniają życie mieszkańcom. Co ciekawe, wśród sprawców trudno dopatrzeć się przedstawicieli organizacji skrajnie prawicowych. To zwykli obywatele nie wytrzymują już sytuacji związanej z imigrantami.  

Tylko w 2015 roku o azyl w Niemczech wnioskowało ponad milion uchodźców. Liczba ta uległa zmniejszeniu dzięki umowie zawartej przez Unię Europejską z Turcją, która ma zatrzymywać część uchodźców, jednak wciąż imigranci przebywający w Niemczech liczeni są w setkach tysięcy. 

Polityka Angeli Merkel w tym zakresie spotyka się z coraz ostrzejszą krytyką społeczeństwa. Niemcy szczególnie zachowali w pamięci wydarzenia, które miały miejsce w noc sylwestrową, kiedy to grupy muzułmanów atakowały w Kolonii kobiety na ulicy. Problemy z imigrantami przyczyniają się do tego, że spada poparcie dla Merkel, a zyskuje skrajna prawica.

Kanclerz na pewno nie pomogą też dane opublikowane ostatnio przez "Der Spiegel", z których wynika, że do roku 2020 Niemcy będą musieli wydać na imigrantów niecałe 100 mld euro. 

Inne państwa europejskie często przymuszane do przyjmowania imigrantów również nie kwapią się z pomocą. To wszystko wskazuje na to, że kryzych u naszych zachodnich sąsiadów będzie się pogłębiał. 

ds/"Polska The Times"