O znaczeniu dziękczynienia w życiu chrześcijanina Papież Franciszek mówił dając Kościołowi pięcioro nowych świętych. Zostali oni kanonizowani w czasie uroczystej Mszy na Placu św. Piotra. Są to angielski konwertyta z anglikanizmu, kard. John Henry Newman, trzy siostry zakonne: Dulce Lopes Pontes, opiekunka ubogich zwana brazylijską Matką Teresą, Włoszka Józefina Vannini, założycielka Zgromadzenia Córek św. Kamila, Maria Teresa Chiramel Mankidiyan, hinduska zakonnica i założycielka Zgromadzenia Świętej Rodziny, oraz Marguerite Bays, szwajcarska mistyczka i stygmatyczka. Wszyscy żyli w XIX i XX wieku.

Dziękując za nowych świętych Franciszek podkreślił, że na co dzień pielgrzymowali oni w wierze i dlatego teraz możemy przyzywać ich jako orędowników.

“Trzy z nowych świętych to zakonnice, które ukazują nam, że życie zakonne jest drogą miłości na egzystencjalnych peryferiach świata. Natomiast św. Małgorzata Bays była krawcową i pokazuje nam, jak potężna jest prosta modlitwa, wytrwała cierpliwość, ciche darowanie siebie: przez te rzeczy Pan ożywił w niej blask Paschy – podkreślił Franciszek.

– To świętość życia powszedniego, o której mówi św. kardynał Newman, który stwierdził: «Chrześcijanin posiada głęboki, milczący, ukryty pokój, którego świat nie widzi. Chrześcijanin jest radosny, prosty, miły, łagodny, uprzejmy, uczciwy, skromny, bezpretensjonalny w jego postawie jest tak niewiele niezwykłości czy efektowności, że na pierwszy rzut oka można go z łatwością wziąć za zwyczajnego człowieka». Prośmy, abyśmy byli takimi «łagodnymi światłami pośród mroków świata». ” - dodawał

W homilii kanonizacyjnej Papież komentował scenę uzdrowienia trędowatych, którą przywołuje niedzielna Ewangelia. Podkreślił, że nie dali się oni sparaliżować ludzkimi wykluczeniami i wołali do Boga, który nikogo nie wyklucza. Franciszek wskazał, że podobnie jak owi trędowaci i my potrzebujemy uzdrowienia.

“ Potrzebujemy uzdrowienia z nieufności wobec samych siebie, wobec życia i przyszłości; z wielu obaw; z wad, których jesteśmy niewolnikami; z wielu zamknięć, uzależnień i przywiązań: z gier, pieniędzy, telewizji, telefonów komórkowych, osądów innych osób. Pan uwalnia i uzdrawia serce, jeśli Go wzywamy, jeśli mówimy do niego: «Panie, wierzę, że możesz mnie uzdrowić; ulecz mnie od moich zamknięć, Jezu, wyzwól mnie od zła i lęku» - mówił Franciszek.

– Trędowaci jako pierwsi w tej Ewangelii przyzywają imienia Jezusa. Następnie uczynią to również niewidomy i łotr na krzyżu: ludzie potrzebujący wzywają imienia Jezusa, które oznacza Bóg zbawia. - dodawał

Papież podkreślił, że wzywanie Boga po imieniu jest oznaką zaufania. „W ten sposób rozwija się wiara, z ufnym wezwaniem, zanosząc Jezusowi to, kim jesteśmy, z otwartym sercem, nie ukrywając naszej nędzy. Codziennie przyzywajmy imienia Jezusa: Bóg zbawia. Powtarzajmy je: jest to modlitwa” – mówił Franciszek podkreślając, że modlitwa jest bramą wiary, modlitwa jest lekarstwem serca. Przypomniał też, że trędowaci zostali oczyszczeni nie gdy stali nieporuszeni przed Jezusem, ale gdy za Nim poszli.

“ Zostajemy oczyszczeni podczas pielgrzymki życia, pielgrzymki która często prowadzi pod górę, ponieważ prowadzi ku temu, co w górze. Wiara wymaga pielgrzymowania, wyjścia, działa cuda, jeśli wydostaniemy się z naszych dostosowujących się pewników, jeśli opuścimy nasze kojące porty, nasze wygodne gniazdka – mówił Papież.

– Wiara rośnie wraz z darem i rozwija się wraz z podejmowaniem ryzyka. Wiara posuwa się naprzód, gdy idziemy przed siebie wyposażeni w zaufanie do Boga. - dodawał

Papież przypomniał, że „wiara to pielgrzymowanie razem, nigdy samotnie”. Wskazał, że tylko do jednego z trędowatych, który wrócił podziękować Jezus mówi „Twoja wiara cię uzdrowiła”. Mówi to nam, że punktem docelowym nie jest zdrowie, nie jest dobre samopoczucie, ale spotkanie z Jezusem.

“ Zbawienie nie polega na wypiciu szklanki wody, żeby być w formie, lecz pójściu do źródła, którym jest Jezus. Jedynie On wyzwala od zła i uzdrawia serce, tylko spotkanie z Nim zbawia, czyni życie pełnym i pięknym – mówił Papież.

– Kiedy spotykamy Jezusa, spontanicznie rodzi się dziękczynienie, ponieważ odkrywamy najważniejszą rzecz w życiu: nie otrzymanie łaski ani rozwiązanie problemu, lecz przyjęcie Pana życia. Kulminacją drogi wiary jest życie w dziękczynieniu. Możemy zadać sobie pytanie: czy my, mający wiarę, przeżywamy dni jako ciężar, który trzeba znieść, czy też uwielbienie, które należy składać? Czy skupiamy się na sobie czekając, by prosić o kolejną łaskę, czy też znajdujemy radość w dziękczynieniu? Kiedy dziękujemy, Ojciec się wzrusza i obdarza nas Duchem Świętym. Dziękczynienie nie jest kwestią uprzejmości, etykiety, lecz kwestią wiary. Serce, które dziękuje, jest zawsze młode.  - dodawał

 

Beata Zajączkowska – Watykan

vaticannews.va