Zmuszenie samolotu pasażerskiego lecącego z Grecji na Litwę do lądowania w Mińsku, by móc zatrzymać jednego z pasażerów, to akt państwowego terroryzmu ze strony reżimu białoruskiego. Tak bezczelna operacja KGB nie byłaby możliwa bez aprobaty, a może i pomocy służb rosyjskich. Władimir Putin reaguje na słabość okazywaną przez Zachód, w tym Joe Bidena, który zdecydował się nie blokować budowy Nord Stream 2.

Samolot linii Ryanair leciał z Aten do Wilna. Gdy był w pobliżu litewskiej przestrzeni powietrznej, na rozkaz Alaksandra Łukaszenki, poderwano myśliwiec MiG-29 i polecono załodze zawrócenie i lądowanie w Mińsku. Rzekomo z powodu informacji bombie na pokładzie maszyny. Po awaryjnym lądowaniu w stolicy Białorusi służby białoruskie zabrały z samolotu jednego z pasażerów: opozycjonistę Ramana Pratasiewicza. Był on poszukiwany listem gończym przez białoruskie organy ścigania. Oczywiście na pokładzie samolotu bomby nie było. Przebywający na emigracji Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w komunikatorze Telegram opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału – Białoruś mózgu. Oba zostały przez reżim uznane za ekstremistyczne. Reakcje czołowych prokremlowskich dziennikarzy wskazują jednoznacznie, że była to operacja służb specjalnych. Już na lotnisku w Atenach Pratasiewicz miał informować, że ktoś go śledzi. Jeśli potwierdzą się wszystkie doniesienia, że awaryjne lądowanie było wynikiem akcji KGB Białorusi, będzie to potwierdzeniem zaostrzania reżimu Łukaszenki. Dyktator uwięził lub zmusił do emigracji liderów opozycji, wsadził do aresztu działaczy polskiej mniejszości narodowej, zamyka w ostatnim czasie ostatnie wolne media białoruskie. Zuchwała operacja z posadzeniem samolotu Ryanair może świadczyć o poczuciu bezkarności Łukaszenki. To z kolei trudno sobie wyobrazić bez akceptacji Putina. Tymczasem ten ma ostatnio dużo sygnałów, by sądzić, że Zachód przymknie oko na wiele agresywnych działań Rosji i jej sojusznika Białorusi, aby tylko uzyskać szansę na „normalizację” stosunków z Moskwą. Reakcja Zachodu na faktyczne porwanie samolotu przez Łukaszenkę będzie kolejnym testem faktycznych zamiarów USA czy UE z punktu widzenia Moskwy. Jeśli reakcja będzie mdła, zachęci to tylko Putina do kolejnych agresywnych kroków. Oczywiście nie wobec głównych państw Zachodu, ale na pewno wobec Ukrainy, Gruzji, krajów bałtyckich czy nawet Polski.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]