Każdy z nas doświadcza pokus, lecz warto wiedzieć o tym, że są one „adekwatne” do etapu wiary i do momentu w życiu, w jakim się znajdujemy. Oznacza to, że inaczej będzie kuszony ktoś bezbożny, a inaczej ktoś pobożny. Dziś krótki przegląd kilku pokus, w oparciu o scenę namaszczenia Jezusa w Betanii.

POKUSA POZBYCIA SIĘ GRZECHU/PROBLEMU BEZ JEZUSA

Jezus odwiedza dziś swoich przyjaciół w Betanii - Martę, Marię i Łazarza. Ponieważ wskrzeszony Łazarz stał się żywym dowodem potwierdzającym boskie posłannictwo Jezusa, a przez to wielu Żydów nawracało się i wierzyło w Jezusa, wyżsi kapłani postanowili zabić zarówno Jezusa, jak i Łazarza. Gdy się ich pozbędziemy, problem przecież zniknie, prawda?

Również i w naszym życiu duchowym może pojawić się pokusa, aby pozbyć się jakiegoś problemu bez Jezusa. Kiedy sumienie wyrzuca nam jakiś grzech, niektórzy spychają go w najgłębsze zakamarki duszy, aby o nim nie myśleć. Unikamy jak ognia Boga, Eucharystii, głębszej modlitwy osobistej, aby Słowo Boże nawet nie chcący nie oświetliło tego tematu i nie upomniało się o nawrócenie. Modlitwa staje się płytka i formalna, a wtedy człowiek pogrąża się w coraz większym mroku i zakłamaniu, że czasem to, co prawdziwe myli się z kłamstwami. Im dłużej trwam w tej ciemności, tym bardziej sam zaczynam nawet wierzyć, że mam rację, bo znalazłem sobie już milion argumentów tłumaczących przed Bogiem moje postępowanie, nierzadko nawet Jego własnymi słowami.

Wiele razy będziesz stawał przed takim dylematem: pozbyć się grzechu u Jezusa czy pozbyć się Jezusa mówiącego niewygodne rzeczy przez wyrzuty sumienia. Jednym ze sposobów pilnowania się przed zejściem na zła drogę jest całkowita szczerość przed Bogiem. Jeśli słyszysz w swojej głowie głos „o tym nie musisz rozmawiać z Bogiem czy spowiednikiem, bo ... [nie jest to ważne / to moja prywatna sprawa / to mam mówić Bogu naprawdę o wszystkim? bez przesady...] ”, tym bardziej odsłaniaj te obszary życia przed Bogiem i poddawaj się pod rozeznanie spowiednika lub kierownika duchowego. Nasz nieprzyjaciel nie lubi być demaskowany, wiec zrobi wszystko aby jak najdłużej, niczym szpieg, pozostać w ukryciu. A gdy już zostanie zdemaskowany, lubi zabijać prawdę, a więc wmawiać ci, że to co mówi Jezus to nie tak, on przedstawi chrześcijaństwo po swojemu. Pilnuj się, bo czujność można stracić łatwo...

POKUSA LETNIOŚCI

Kolejną pokusą z dzisiejszej Ewangelii jest pokusa letniego, czyli podwójnego życia. Przykładem tego jest Judasz. Przy Jezusie - Apostoł. Po godzinach - złodziej.

Ty też wiele razy będziesz narażony na pokusę niepełnego nawrócenia, kiedy będzie ci się wydawało, że da się pogodzić życie z Jezusem z jakimś grzechem. Nie da! Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. Im bardziej będziesz chciał działać dla Jezusa, tym większy będzie twój upadek, kiedy pozwolisz sobie na kompromis z grzechem. Powołanie do wielkiego apostolstwa równa się z zaproszeniem do wielkiej świętości. Świętość nie jest jednym z wielu opcjonalnych dodatków do tego, co się robi dla Jezusa, ale fundamentem i źródłem skuteczności twojej posługi. Judasz wierzył, że uda mu się pogodzić bliskość Jezusa z jakimś małym grzechem na boku. Mały grzech przerodził się w wielką zdradę. A ponieważ bliskości z Jezusem nie da się wyprzeć z serca, pojawiły się wielkie wyrzuty sumienia i poczucie winy tak wielkie, że Judaszowi wydawało się, że jedynym sposobem na pozbycie się bólu i rozpaczy jest śmierć.

Jeśli więc pozwoliłeś sobie na kompromis z grzechem, zaufaj tym słowom i oszczędź sobie przyszłego bólu i wielkiego upadku. Jak się nawracać, to do końca! We wszystkim, bez kompromisów, zwłaszcza gdy chcesz coś robić dla Jezusa.

POKUSA ROBIENIA CZEGOŚ DLA JEZUSA BEZ NIEGO

Kilka razy w Ewangelii spotykamy sytuację, gdy większym dobrem wydaje się robienie czegoś dobrego niż bycie z Jezusem. Klasycznym przykładem jest tu krzątanie się Marty i zasłuchanie Marii. Również dziś Marta krząta się po domu, a Maria wylewa drogocenny olejek. Judasz, który ma zmysł praktyczny, negatywnie ocenia to, co robi Maria i pyta, dlaczego tego olejku nie sprzedano za trzysta denarów i nie rozdano ubogim. Jezus natomiast stanowczo odpowiada, że Maria zrobiła to, co było trzeba, bo ubogich będą mieć zawsze, a Jego nie. Maria spełniła gest miłości, który dla Jezusa był wtedy ważniejszy niż wszystko inne.

I my też wiele razy będziemy myśleli jak Judasz, że Jezus bardziej chce, abyśmy coś robili ze względu na Niego, kosztem bycia z Nim. Jedno i drugie jest ważne, lecz problemem jest właściwe rozeznanie, co ma być kiedy. Bycie z Jezusem i słuchanie Go sprawiają, że wiemy kiedy i jak mamy coś zrobić ze względu na Niego. Bez tego, będziemy robili pobożne rzeczy, o które nikt nas nie prosił. A skoro nikt nie prosił, to nie ma w tym błogosławieństwa Jezusa, jest to nieskuteczne, marnuje nasz cenny czas i oddala od Jezusa. Dlaczego Maria namaściła Jezusowi stopy? Ponieważ uważnie słuchała Go wcześniej. Dzięki temu wyczuła sercem, że zbliża się kres życia Jezusa i zrobiła coś, co było potrzebne właśnie na ten czas.

Nigdy nie zabieraj się za robienie czegoś dla Jezusa, bez wcześniejszego bycia z Nim i słuchania Go. To jest pokusa, którą są kuszeni najbardziej pobożni ludzie. Zazwyczaj kończy się tym, że człowiek pada z sił, jest zmęczony, sfrustrowany, napracował się bez sensu i nie widzi efektów, mając pretensję do Boga, że tyle dla Niego robi, a doświadcza tylko problemów. Niestety na własne życzenie. Najpierw uczeń (być z Jezusem), potem apostoł (robić coś ze względu na Jezusa). Nigdy odwrotnie! Czasem wydaje się to traceniem czasu dla Jezusa, ale jest to właśnie to, czego Jezus chce i czego tak naprawdę potrzebuję ja.

Ks. Piotr Spyra @ Facebook