Habemus Papam” zastało mnie w Media Center przy Auli Pawła VI, gdzie na bieżąco komentowałem konklawe dla Polskiego Radia. Przyznam szczerze, że w pierwszym momencie, kiedy usłyszałem nazwisko Bergoglio, odczułem wielkie zaskoczenie. Jednak z każdym kwadransem rośnie radość i rośnie nadzieja, a także pewność wiary, że rzeczywiście Duch Święty powiał, a kardynałowie rozpoznali Jego wolę.

W mediach mówi się „papież-jezuita”. Potocznie można tak mówić, ale trzeba pamiętać, że ktoś, kto jest jezuitą przez kilkanaście lat, a później zostaje biskupem, to wraz z tą nominacją formalnie przestaje być jezuitą. Nie podlega już żadnemu z zakonnych przełożonych. Oczywiście nie pozbywa się tym samym duchowości jezuickiej i formacji jezuickiej, a także różnych więzów z zakonem Towarzystwa Jezusowego. Można zatem mówić, że to „papież-jezuita”, bo kard. Bergoglio jest uformowany na duchowości św. Ignacego Loyoli.

Bardzo symptomatyczne jest także imię Franciszek, które obrał sobie Ojciec Święty. Chodzi raczej o św. Franciszka z Asyżu aniżeli św. Franciszka Ksawerego. Zdaje się, że metropolita Nowego Jorku, kard. Timothy Dolan zdążył już wytłumaczyć, że kard. Bergoglio po wyborze powiedział innym kardynałom, że chodzi właśnie o Franciszka z Asyżu. Możemy zatem spodziewać się postawienia w centrum radykalnie rozumianej Ewangelii i ubogich. Ale zarazem w posłuszeństwie Kościołowi hierarchicznemu. Św. Franciszek z Asyżu kojarzy się z kimś, kto dał wielki impuls oddolny odnowie Kościoła i trochę zamieszał, ale w takim pozytywnym sensie, w Kościele. Jednocześnie zawsze był synem tego Kościoła, zawsze posłusznym Bogu i Kościołowi hierarchicznemu.

Myślę również, że kard. Bergoglio nosi także w sercu innego wielkiego św. Franciszka – Franciszka Ksawerego, wielkiego misjonarza Azji, jezuitę. To imię oznacza reformę, posłuszeństwo Kościołowi i ewangelizację. Duchowość jezuicka jest bardzo uniwersalna. Jednak w ostatnich dziesięcioleciach Towarzystwo Jezusowe bardzo wyraźnie podkreśla, że należy łączyć wiarę ze sprawiedliwością, że wiara nie może być czymś abstrakcyjnym, ale powinna wyrażać się właśnie w sprawiedliwym byciu ludzi ze sobą, w sprawiedliwych strukturach, ale przede wszystkim w sprawiedliwym postępowaniu jednostek, wspólnot, społeczeństw.

W tym miejscu dotykamy pewnej delikatnej sprawy, ponieważ ta sprawiedliwość społeczna bywa niekiedy przez niektórych, także w Kościele, rozumiana w sposób ideologiczny. Powiedziałbym nawet, lewicujący. Tutaj kard. Bergoglio dał się poznać jako przeciwnik tak rozumianej teologii wyzwolenia. Dał się poznać jako człowiek bardzo otwarty na sprawy ubogich, zatroskany o ubogich, konkretnie działający na rzecz najbardziej potrzebujących, ale jednocześnie negujący różnego rodzaju ideologie lewicowe, retorykę lewicową, która czasem pobrzmiewa, kiedy mówi się o ubogich w Kościele. Mam takie wrażenie, że niektórzy duchowni troszeczkę wyideologizowani od tej strony, a takich nie brakowało, choć jest ich coraz mniej, mogli też przyjąć ten wybór z mieszanymi uczuciami. Ale mnie to osobiście cieszy, że nowy papież jest właśnie taki, a nie inny pod tym względem. Jestem bowiem przekonany, że potrzeba światu takiego mocnego sygnału, orędzia na rzecz ubogich, ale bez jakiejkolwiek lewicowej ideologii.

Rozmawiała Marta Brzezińska