„Czy zamieszanie w partii JKM mnie dziwi? Czy pozbawienie „Krula” funkcji prezesa jest warte politologicznej analizy? Czy szokuje mnie informacja o nieślubnych dzieciach Korwina? Na każde z tych pytań odpowiedź jest jednoznaczna: nie” – pisze Łukasz Adamski na łamach portalu wPolityce.pl

Publicysta ocenia, że nie jest dlań żadnym zaskoczeniem fakt, że Kongres Nowej Prawicy właśnie się rozlatuje, choć niedawno Korwin-Mikke zanotował pierwszy od 20 lat sukces wyborczy.

Adamski twierdzi, że Korwin-Mikke ma z całego zamieszania wokół jego „nieślubnych dzieci” po prostu niezły ubaw.

„A w ogóle to lubię się wyróżniać - a tu, okazuje się, że to żaden ewenement. Ojcami zostali: Paweł Picasso (69 l.) Juliusz Iglesias Ser. (89 l.), Antoni Quinn (81 l.), Jan-Paweł Belmondo (71l.), Jerzy Petersburski (74 l.), Lucjan Pavarotti (67.l), Ale życie zaczyna się po 70-tce!” – pisał na Facebooku Korwin-Mikke.

Na łamach wPolityce.pl czytamy, że Korwin-Mikke jest tak zadowolony, bo „jego nazwisko znów krąży po mediach, i to na dodatek w kontekście miłosnych podbojów”. „Cóż lepszego może się przydarzyć narcyzowi w muszce?” – pyta Adamski.

Jego zdaniem Korwin-Mikke nie jest bowiem żadnym politykiem, „a zwykłym celebrytą, kochającym skandale i rozgłos”. Jego zdaniem nie byłoby w tym nawet niczego złego, gdyby nie fakt, że w ten sposób szef Kongresu Nowej Prawicy całkowicie zawodzi tych, którzy pokładali w nim nadzieję na zmianę w Polsce.

„Szczerze żal mi jednak młodych ludzi, którzy pełni energii i wiary w zmiany w Polsce zainwestowali swoją pracę w ugrupowanie celebryty. Ugrupowanie skazane przez jego narcystyczną osobowość na katastrofalną porażkę” – czytamy na wPolityce.pl.

Publicysta dodaje, że Korwin-Mikke wraz z Przemysławem Wiplerem myślą już pewnie o „nowej partii z nazwiskiem ‘Krula’ w nazwie, która w następnych kilku latach wessie kolejnych ideowców, których wypluje po następnym skandalu celebryty w muszce”.

„A jak widać życie u niego zaczyna się po 70-tce więc wiek nie przeszkodzi mu w ciągłej rewolucji mającej na celu utrzymywania korwinizmów w przestrzeni publicznej” – kończy autor.

kad