W ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych działa grupa do spraw walki z rosyjską dezinformacją (East Stratcom Task Force). Do jej zadań należy monitorowanie mediów i wychwytywanie przykładów rosyjskiej dezinformacji w państwach członkowskich, korygowanie ich i przedstawianie rzetelnych wiadomości. Na czele grupy właśnie stanęła Polka, która o rosyjskich trollach wie wszystko. O pracy „łowców trolli” Martyna Bildziukiewicz opowiedziała Polskiej Agencji Prasowej.

Dlaczego walka z rosyjską dezinformacją jest tak trudna?

- „Gdyby Kremlowi chodziło tylko o to, żeby narzucić swoją wizję świata za pomocą dezinformacji, to przeciwdziałanie byłoby prostsze. Cel jest inny, bardziej niebezpieczny - nie chodzi o przekonanie nas do konkretnego punktu widzenia, ale o wywołanie chaosu i konfuzji. By nikt nie wiedział, gdzie leży prawda. A ona wcale nie leży po środku”

- wyjaśnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową Martyna Bildziukiewicz.

Nowa szefowa ESCTF podkreśla, że rosyjska dezinformacja jest tak skuteczna, ponieważ Kreml dopasowuje narrację do konkretnych krajów, grup zawodowych, wiekowych i użytkowników różnych mediów. Identyfikuje bolesne tematy pogłębiające podziały. To właśnie podziałami, jak wskazuje ekspertka, żywi się dezinformacja.

- „Dezinformacja żywi się takimi podziałami; podgrzewa je, by debata była jeszcze bardziej spolaryzowana i nie pozostawiała pola dla tych, którzy szukają rzetelnych informacji. Do tego trzeba dodać przekaz oparty na emocjach, a nie faktach

- mówi.

- „Skala dezinformacji Kremla jest ogromna – działa na całym świecie za pomocą kanałów na YouTube, w tradycyjnych telewizjach, innych mediach tradycyjnych oraz oczywiście mediów społecznościowych”

- dodaje.

Polskiej Agencji Prasowej ekspertka opowiedziała też o mechanizmie „prania informacji”. Jak wyjaśnia, w celu dotarcia do jak najszerszej grupy odbiorców, mające dezinformować społeczeństwo treści „zamieszcza się na wielu identycznych stronach, wykorzystuje się także blogi, grupy na portalach społecznościowych, fora dyskusyjne, inne instrumenty, do których wszyscy mamy dostęp”. Kreml wykorzystuje też w tym celu Wikipedię.

Mechanizmy te szefowa ESCTF objaśnia na przykładzie dezinformacji dot. szczepionek przeciw COVID-19.

- „Celem kampanii dezinformacyjnej i propagandowej Kremla w kontekście obecnej pandemii jest, z jednej strony, wypromowanie swojej szczepionki – Sputnik V, a z drugiej – zaszkodzenie szczepionkom zachodnim. Dla machiny dezinformacyjnej jeden cel wynika z drugiego (zresztą nie tylko w kontekście szczepionkowym): to, co szkodzi Zachodowi, będzie dobre dla Kremla. Dlatego zaatakowano zachodnie szczepionki: najpierw te, które opierają się na technologii mRNA. Tu media Kremla opierały się na tym, ze technologia była czymś nowym i często dla nas niezrozumiałym, by ją ośmieszyć i wzbudzić wątpliwości co do jej skuteczności”

- relacjonuje.

Później, dodaje, zaatakowano AstraZenekę. Na podstawie doniesień wiarygodnych mediów o przypadkach skutków ubocznych, stworzono informację o tym, że przyjęcie szczepionki oznacza śmierć lub problemy zdrowotne. Jednocześnie przedstawiano rosyjską szczepionkę jako najbardziej skuteczną i bezpieczną, oskarżając Zachód o jej dyskryminację i rusofobię.

- „Zespoły naszych ekspertów są w całej Europie, ale nie mogę zdradzać więcej szczegółów naszej pracy. Mogę dodać, że nasza odpowiedź na dezinformację jest szeroka. Obok działalności poprzez EUvsDisinfo, inwestujemy w komunikację w naszym wschodnim sąsiedztwie i wsparcie niezależnych mediów”

- podkreśla Martyna Bildziukiewicz.

kak/PAP