Goetel i Mackiewicz należą do najważniejszych świadków polskiego losu – rozmowa z prof. Włodzimierzem Boleckim
 

W historii świata nikt jednak jeszcze nie wygrał z książką. Władza, która chciałaby ją unicestwić, prędzej czy później sama zostanie unicestwiona – z prof. Włodzimierzem Boleckim – historykiem literatury, teoretykiem i krytykiem – o pisarzach, którzy uczestniczyli w ekshumacji ofiar w Katyniu – rozmawia Jan Czerniecki

Jan Czerniecki (OBnT): Jest kwiecień 1943 roku. Niemcy, chcąc rozszerzyć informację o niedawno odkrytych grobach żołnierzy w Katyniu, zapraszają na miejsce delegacje składające się m.in. z polskich intelektualistów. Obserwować ekshumacje zgadzają się Ferdynand Goetel, Jan Skiwski i – nieco później, bo w maju – Józef Mackiewicz. Co łączy te postacie?

Prof. Włodzimierz Bolecki: Łączy ich to, że wszyscy byli pisarzami, a najpierw dziennikarzami. Ale warto pamiętać, że te dwa zawody przed 1945 r. były czymś zupełnie innym niż po wojnie. Byli niemal równolatkami – najstarszy był Goetel (1890), średni Skiwski (1894), najmłodszy Mackiewicz (1902). Mackiewicz i Goetel uczyli się w szkołach rosyjskich, brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Goetel studiował w Wiedniu, a rewolucja bolszewicka dopadła go w Turkiestanie, dokąd deportowali go Rosjanie jako poddanego austriackiego. Krótko służył nawet w Armii Czerwonej (1920), do której dał się wcielić, po to by uciec przez Indie do Polski (1921).

Wszyscy trzej byli antykomunistami, mieli podobne doświadczenia (zetknięcie z bolszewizmem) ale ich koncepcje były od siebie dość odległe. Mackiewicz był konserwatywnym liberałem, toczył ostre polemiki ze stronnictwem narodowym, Goetel był socjalistą w duchu piłsudczykowskim, Skiwski tańczył między różnymi orientacjami, aż w końcu związał się ruchem narodowym, gdzie nasiąkł poglądami antysemickimi. Poza tym jeszcze wiele ich różniło: wykształcenie, charaktery, temperamenty, losy, światopoglądy, miejsca w których dojrzewali i z którymi byli związani, a także skala talentu literackiego.

Co wpłynęło na ich decyzję o wyjeździe do Katynia? Czy było to specyficzne doświadczenie Rosji bolszewickiej, czy może coś jeszcze?

Oczywiście tak, choć jest to tłumaczenie niewystarczające. Mackiewicz – jako dziennikarz w Wilnie – miał przed 1943 r. stale do czynienia z Rosją Sowiecką i od początku swej pracy dziennikarskiej nieustannie ją analizował. Goetel, który poznał bolszewizm w dalekiej Azji, opublikował kilka wspomnieniowych artykułów oraz opowiadań, a przede wszystkim znakomitą mikro powieść o rewolucji bolszewickiej w Turkiestanie pt. Kar-Chat (1923), potem zajął się innymi tematami. A Skiwskiego – jako krytyka – najbardziej interesowały zagadnienia filozoficzne i psychologiczne. Miał co prawda za sobą wojnę 1920 r., ale doświadczenie Rosji bolszewickiej, jakiekolwiek by było, nie wyjaśnia do końca ani jego decyzji, ani Goetla czy Mackiewicza. To zresztą temat na bardzo obszerny esej.

Jeśli więc pominąć faktografię ich wyjazdów, która w przypadku Mackiewicza i Goetla jest doskonale znana, to niewątpliwie było w tych decyzjach „coś jeszcze”. Co? Możemy jedynie rekonstruować te powody ex post. Na pewno jednym z nich była wyostrzona świadomość historyczna, czyli głębokie zrozumienie dramatyzmu informacji, którą podali Niemcy na przełomie marca i kwietnia 1943 r. Było to poczucie odpowiedzialności, a nawet szczególnej misji zobowiązującej ich do uzyskania wiarygodnej wiedzy o Katyniu. Mówiąc inaczej, było to poczucie odpowiedzialności za przyszłość polskiej wspólnoty narodowej. Była to także wiedza o bezgranicznym kłamstwie i manipulacji, do jakich zdolni są Niemcy i sowieci. Przede wszystkim jednak była to wyjątkowa odwaga, siła charakteru, ducha i umysłu, dzięki którym podjęli decyzję o wyjeździe do Katynia wbrew niezdecydowanej i nieufającej Niemcom większości swego środowiska.

Każdy z nich doskonale wiedział, że Niemcy rozgrywają swój obrzydliwy spektakl propagandowy, a jednak nie mieli wątpliwości, że dla przyszłych losów Polski prawda o tym, co się zdarzyło w Katyniu, będzie wartością bezwzględną. I że muszą wziąć na siebie obowiązek jej poznania u źródeł – naocznie, osobiście.

Czy pisarze obawiali się represji ze strony Sowietów? Ich zeznania były dla ZSRS bardzo niewygodne.

Wszyscy trzej wiedzieli, co ryzykują. Połączyło ich doświadczenie odkrywania grobów katyńskich oraz jego konsekwencje. Stali się  świadkami ujawniania bezprecedensowego ludobójstwa i nie mieli najmniejszych wątpliwości, że zbrodni dokonali bolszewicy. Ich wiedza stała się niebezpieczna dla państwa sowieckiego, ponieważ unicestwiała oficjalną wersję sowiecką, że zbrodni dokonali Niemcy w 1941 r., czyli po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej...

Czytaj więcej: