Media i popkultura są dla lewicy instrumentami demoralizacji i ogłupiania odbiorów. Podobnie lewica wykorzystuje publiczną ''edukację''. W konsekwencji, wbrew nauce, wiele osób nie dostrzega szkodliwości homoseksualizmu i co bardziej szokujące nie widzi nic złego w homoadopcjach.

Według autora, wydanej pod marką „Aromat słowa” pracy „Nauka mówi nie! Oszustwo homo-małżeństwa”, dzieci podlegające opiece związków homo statystycznie częściej popadają w patologie. Autor pracy „Nauka mówi nie! Oszustwo homo-małżeństwa” doktor Gerard van den Aardweg to holenderski psycholog i psychoterapeuta, wykładowca w szkołach wyższych w Europie, USA i Brazylii, katolik, autor licznych publikacji o szkodliwości homoseksualizmu i aborcji.

Według doktora Gerarda van den Aardwega piecza ze strony homozwiązku jest dla dziecka bardzo szkodliwa, bo homo pary „są o wiele bardziej narażone na brak stabilności emocjonalnej, występowanie zdrad, rozwiązłości, kłótni, przemocy i zazdrości, niezrównoważonych reakcji na tle nerwicowym, w tym depresji, nadużywanie alkoholu i narkotyków, występowanie chorób wenerycznych i innych, a także przedwczesną śmierć” . Takie toksyczne środowisko sprawia, że dzieci z takich związków są „znacznie bardziej narażone na traumatyczne i szkodliwe wpływy wyżej wymienionych czynników rodzicielskich niż dzieci normalnych par”.

Zdaniem doktora Gerarda van den Aardwega homoopiekunowie nie mogą właściwie pełnić socjalizacyjnej funkcji matki i ojca. Dwie homo osoby mieszkające razem — nie mieszkają ze sobą tak jak kobieta i mężczyzna, dziecko takich opiekunów nie ma wzoru matki czy ojca do naśladowania. Dzieje się też tak w związkach lesbijskich – doktor Gerard van den Aardweg w swojej książce stwierdza, że lesbijki nie zapewniają dzieciom właściwych wzorów matki i ojca, bo są kobietami, które są pozbawione „cech kobiecych, macierzyńskich, które są głównie zainteresowane sobą nawzajem i swoimi własnymi złudzeniami”.

W opinii doktora Gerarda van den Aardwega dzieci naśladują rodziców. Dzieci z homozwiązków naśladują swoich homoopiekunów i ich patologiczne postępowanie. Dzieci z hetero związków naśladują prawidłowe zachowania ojca i matki.

Holenderski naukowiec uważa, że dzieci z homozwiązków nie mają jak rozwijać cech normalnych dla swoich płci (bo nie mają rodziców normalnie się zachowujących), co prowadzi do ich wyobcowania z grupy rówieśniczej, zaburzeń emocjonalnych na tym tle, które prowadzą do skłonności homoseksualnych.

Zdaniem holenderskiego naukowca, umieszczenie dziecka w homo związku prowadzi do zaburzeń emocjonalnych u dziecka, społecznego upośledzenia dziecka, czyni je nieszczęśliwym. Holenderski naukowiec uważa, że dla Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologicznego i Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego polityczna poprawność jest ważniejsza od dobra dzieci i wbrew faktom oraz nauce organizacje te chwalą oddawanie dzieci homozwiązkom.

Według holenderskiego naukowca z badań dzieci ze związków lesbijskich wynika, że „chłopcy są mniej męscy, dziewczynki mniej kobiece”, a nastolatki i młode kobiety wychowywane przez lesbijki są skłonne do bardziej ryzykownych zachowań seksualnych. Dzieci ze związków lesbijskich mają tendencje „do homoseksualizmu lub biseksualizmu, lub nie wyrażają pewności co do własnej tożsamości płciowej” oraz mają tendencję do zaburzeń emocjonalnych. Nastolatki wychowywane przez lesbijki deklarują (o wiele częściej niż dzieci z normalnych rodzin) homoskłonności — 27% skłonności lesbijskie, a 20% skłonności gejowskie — podczas gdy w populacji takie skłonności deklaruje od 2% do 2,5% osób. Dorośli wychowani przez lesbijki, zdaniem holenderskiego naukowca, mają w 30% homo skłonności (o ile miały rodzeństwo), a gdy były jedynakami to w 58% skłonności homo, gdy opiekunkami były lesbijki, lub 33% skłonności homo, gdy opiekunami byli geje.

Co ważne, nie jest to kwestia dziedziczenia genetycznego tylko naśladowania opiekunów, bo taka sama nadreprezentacja jest w wypadku dzieci adoptowanych. Warto też wiedzieć, że rzeczywista nadreprezentacja może być większa, bo wielu homoopiekunów nie zgodziło się na badania psychologiczne swoich dzieci pod kątem ich skłonności.

Doktor Gerard van den Aardweg w swojej pracy stwierdził, że „dorosłe dzieci wychowywane przez długi czas przez pary homoseksualne znajdują się w stanie ogólnym gorszym niż nawet dorosłe dzieci rozwiedzionych normalnych rodziców, rodziców samotnie wychowujących dzieci, rodziców zastępczych lub adopcyjnych. Ich społeczne funkcjonowanie i zdrowie psychiczne jest znacznie gorsze w porównaniu z dorosłymi dziećmi, których biologiczni rodzice pozostali razem”.

Według eksperta wychowywanie dzieci w normalnej hetero rodzinie zapewnia im o wiele większą możliwość odnoszenia sukcesów społecznych i zawodowych niż dzieciom w rodzinach homo.

Zdaniem doktora Gerarda van den Aardwega przebywanie pod opieką homozwiązku prowadzi statystycznie do drastycznego ograniczenia szansy na sukces społeczny i zawodowy, znacznego pogorszenia stanu zdrowia psychicznego, posiadania gorszego wykształcenia, popadnięcia w bezrobocie i korzystania z pomocy społecznej, problemów interpersonalnych, konkubinatu, ryzykownych zachowań seksualnych, psychoterapii z powodu lęków i depresji, narkomanii, kłopotów z prawem.

W opinii doktora Gerarda van den Aardwega dzieci ze związków lesbijskich częściej zgłaszają, że były molestowane seksualnie – co z powodu politycznej poprawności nie jest rejestrowane. State of Illinois Department of Children and Family Services z USA miał w swoim raporcie o przestępstwach seksualnych za lata 1997-2002 poinformować, że nadużycia seksualne wobec dzieci miały miejsce w 69% wśród dzieci ze związków lesbijskich, a 14% wśród dzieci ze związków gejowskich – co jest wysoką nadreprezentacją, bo homo skłonności ma 2% populacji. Podobnie w kwestii pedofilii widać nadreprezentację homoseksualistów. Jest to poważny problem, bo homopedofile w krajach gdzie jest legalna homoadopcja, chętnie korzystają z tej możliwości.

Jan Bodakowski