We Francji trwa burzliwa debata po apelu generałów w stanie spoczynku, którzy wezwali prezydenta Emmanuela Macrona do obrony kraju przed islamizmem. Lewicowi politycy zarzucają żołnierzom próbę ingerencji w życie polityczne i podżeganie do buntu. Tymczasem jeden z sygnatariuszy apelu, gen. André Coustou goszcząc na antenie CNEWS stwierdził, że prezydent Macron „jest niegodny urzędu, który sprawuje”.

W związku z ekspansją islamu we Francji zaapelować o działania mające zapobiec „rozkładowi ojczyzny” do prezydenta tego kraju postanowili żołnierze niebędący już w czynnej służbie. Apel o „obronę patriotyzmu” podpisało 20 generałów, ponad stu wyższych oficerów i około tysiąc wojskowych innych rang. Żołnierze przekonują, że brak reakcji może doprowadzić do wybuchu wojny domowej i „oderwania licznych części kraju, zmieniając je w terytoria poddane dogmatom sprzecznym z konstytucją”.

Apel wywołał we Francji burzliwą dyskusję. Lewicowi politycy potępiają działania wojskowych przekonując, że swoim apelem wzywają do przeciwstawienia się władzom. Minister ds. sił zbrojnych Florence Parly oskarżyła jego autorów o wzywanie do puczu.

Na antenie telewizji CNEWS gościł gen. André Coustou, jeden z sygnatariuszy apelu, w ocenie którego władze Francji muszą natychmiast podjąć stanowcze działania, aby zażegnać widmo wojny domowej. Wojskowy nie szczędził też ostrych słów prezydentowi Francji.

- „Plując na Francję z zagranicy lub chcąc zdekonstruować jej historię, Macron jest niegodny urzędu, który sprawuje”

- mówił.

kak/PAP