"Stało się, zrobiłam laleczkę prokuratora Piotrowicza i wbijam w nią szpilki. Jego dni są policzone''(…) "wystarczy mały wylew i paraliż" pisze w portalu społecznościowym Maria Nurowska. A pani Magdalena Środa, wykładowca, prof. UW w rozmowie z Magdą Mołek mówi: ,,…na nasze zjazdy (…) w Mądralinie, przyjeżdżała pewna czarownica prosto z Salem i uczyła nas różnych rzeczy (…) wszystkiego nie mogę powiedzieć, jestem związana tajemnicą (…)i każda z nas ma dyplom (…)w każdym razie w noc Walpurgi albo w głęboką noc bogini Hekate spotykamy się, i gry, i wtajemniczenia trwają do samego rana. Efekty tego widać oczywiście potem w życiu politycznym przez następne 6…’’.

 

Czy w polityce wykorzystywana jest czarna magia i okultyzm? Odniósł się do tej sprawy prof. Nelson Fragelli, Brazylijczyk mieszkający od lat we Francji, w czasie wizyty w Polsce w 2000 r. Na antenie Radia Maryja mówił o zagrożeniach cywilizacji chrześcijańskiej ze strony Unii Europejskiej. W czasie jednego ze spotkań padło pytanie: “Jak to jest możliwe, że wybory wygrywają w większości krajów świata ugrupowania lewicowe, podczas gdy większość ludzi nie ma poglądów lewicowych?”. Profesor Fragelli odpowiedział wówczas: “My, jako katolicy, musimy liczyć się z tym, że już na długo przed wyborami odprawiane są rytuały magiczne”. Na pytanie, co możemy z tym zrobić, odpowiedział: “Aby temu przeciwdziałać, należy organizować nieustającą modlitwę różańcową i adorację Najświętszego Sakramentu. To jest jedyny skuteczny sposób walki ze złem”. (https://czuwajcie.pl/okultyzm-i-polityka/?i=1 tekst źr.: ,,Nasz Dziennik’’)

Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Jak Ksiądz ocenia taką sytuację, gdy osoby uważane za autorytety w pewnych kręgach praktykują czary, szamanizm czyli mówiąc szerzej – okultyzm?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz, TChR: - Cała ta sprawa jest niezwykle interesująca. Choć słowo „interesująca" jest tutaj niezbyt adekwatne. Rozpocznę od tego, że p. Nurowska jest pisarką, człowiekiem kultury, która propaguje - jak tego dowodzi jej wpis - praktykę voodoo. Przy jej wpisie na portalu społecznościowym pojawia się wpis innej przedstawicielki świata kultury, bardzo prominentnej. Wpis brzmi „Marysiu, ja to zrobiłam w młodości 2 razy, za każdym razem ze skutkiem śmiertelnym. Obiecałam sobie i mojej córce, że już nigdy żadnego voodoo nie wykonam. Jestem przeciwna karze śmierci". To wpis p. Agnieszki Holland. Można zatem przypuszczać najpierw, że obie panie sobie żartują. Jednak te żarty, jeśli są tylko żartami, są po prostu żenujące. Jeśli taki jest poziom wrażliwości prominentnych przedstawicielek literatury i filmu, to - parafrazując Marszałka - lepiej im kury prowadzać (już nie powiem po co, by nie być ciągany przez komisje dyscyplinarne mojej uczelni), niż kulturę uprawiać.

Ale może Panie nie żartują. O powadze ich poglądów zdaje się świadczyć wypowiedź pani prof. M. Środy. Proszę zauważyć, osoba związana z Uniwersytetem Warszawskim i Polską Akademią Nauk przyznaje się do aspirowania do jakiegoś grona czarownic z Salem. To z wielu względów ciekawe. Nie wiem, czy to może na przyszłość upoważniać do nazywania Pani Profesor „czarownicą"? Wolałbym to wiedzieć. I chciałbym, by wiedzieli to także jej protagoniści. Ale problem jest o wiele bardziej poważny. Albo Pani Profesor jest materialistką, albo sobie kpi ze swojej wiary w materializm. Nie wygląda to w żaden sposób na uczciwość intelektualną.

Z czym więc mamy do czynienia?

Tym, co uderza we wszystkich tych wypowiedziach to jakaś totalna pogarda dla człowieka, to nienawiść do drugiego, to wreszcie wiara z zło i jego potęgę. Proszę zwrócić uwagę na tekst katechizmu Kościoła na temat okultyzmu: „Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów" (KKK 2117). Mamy więc tutaj wyraźną intronizację diabła w miejsce odrzuconego Boga. To raz. I proszę zauważyć, że to nie jest już spór ateistki z chrześcijaninem. To jest spór antyteistki (antyteisty) - człowieka wrogiego Bogu i nienawidzącego Go. Ale jest to zarazem postawa człowieka publicznie deklarującego intencję „zaszkodzenia drugiemu człowiekowi". To dobitne, modelowe potwierdzenie tego, że nienawiść wobec Boga jest nienawiścią wobec człowieka.

Jeśli te wypowiedzi to ani czarny humor, ani nie przypadek, więc może to sygnał, że kult sił przeciwstawnych Bogu wychodzi z cienia, aby wypełnić pustkę duchową u tych, którzy odeszli od wiary i Kościoła?

- Nie wierzę w przypadki w tym zakresie. To są trzy prominentne osoby, trzy kobiety dające co jakiś czas wyraz swoim poglądom światopoglądowym. Kobiety, które dzięki minionym układom zyskały sobie mocną pozycję tak zwanych „autorytetów". To, co łączy te wypowiedzi to płaszczyzna manicheizmu - stawiania zła na równi z potęgą Boga, przy czym potęga Boga jest ignorowana i wyszydzana, a potęga zła jest absolutyzowana. Proszę wybaczyć, że zrobię pewien wtręt, ale... Niestety, mam wrażenie, że ten atak manicheizmu zyskuje dziś zdecydowanie korzystne podłoże wśród nas chrześcijan. Coraz bardziej zdumiewa mnie fascynacja demonologią, rozczytywania się w opracowaniach na temat diabła i egzorcyzmów. Niekiedy mam wrażenie, że niedługo do kłótni rodzinnej czy małżeńskiej, którą można pokonać słowem „przepraszam", „wybacz" i przytulenie czy pocałunkiem, będzie brało się sól do egzorcyzmowania i wzywało egzorcystę.

Tematy demoniczne zawsze wzbudzały ciekawość, ale to bardzo niebezpieczna strefa...

Wracając do pani pytania, powiem: tak, to jest próba zastępowania Boga, wypełniania duchowej pustki. To, o czym przed chwilą wspomniałem, to ogromne zapotrzebowania na niezwykłość jest wyrazem głodu na transcendencję. Ale nie zaspokaja się go sensacją, a tym bardziej nie zaspokoi się tego głodu zatrutym pokarmem. Św. Jan Paweł II powiedział przed laty: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi". Ilekroć próbowaliśmy tego dokonać, bądź próbujemy - doświadczamy mocy. Ilekroć zamykamy i chcemy wpuścić zło czy choćby banał sensacji i taniej nadzwyczajności do naszego życia, kończy się to klęską.

Gdzie jest źródło tego ,,zatrutego pokarmu'' i czy teraz lewicowe nurty polityczne w Polsce będą już oficjalnie promować czarną magię?

O poziomie intelektualnym lewicy przekonujemy się od kilku lat. I obawiam się, że niestety będziemy się przekonywać. Choćby dlatego, że obecna „Konstytucja dla Nauki", nie chroni nauki przed ideologizacją. O tym poziomie świadczą choćby projekty genderowe, świadczą o tym także projekty zoopersonalistyczne, a więc równające status zwierzęcia z człowiekiem. W tym nurcie mieści się niestety także doktryna „zrównoważonego rozwoju", która może być interpretowana i przedstawiana jako pomysł urągający racjonalności człowieka.

Co jest u podstaw tego wszystkiego? Szukając takiego mianownika wędrowałbym w stronę tzw. pragmatycznej koncepcji prawdy, bodaj czy nie rdzenia doktryny marksistowskiej. Odrzucenie Boga było tam odrzuceniem obiektywnej prawdy, obiektywnej natury ludzkiej itd. W to miejsce można było i należało kreować nowe „prawdy". Na przykład o „płci kulturowej", o „gai - matce ziemi", o „prawach zwierząt", o „równości bioorganizmów". To są idee, które nazwałbym po prostu bełkotem postmodernistycznym bądź neolewicowym, ale chcąc uniknąć prac komisji dyscyplinarnej, nazwę ideami mijającymi się z rzeczywistością. Co jednak w zamian za rzeczywistość, za realizm poznania, za doświadczenie człowieka? No, chyba właśnie magia, okultyzm, wróżbiarstwo...

Co nas może czekać, gdy wspomniane środowiska zaczną wciągać ludzi w praktyki neopogańskie, gdy tymczasem z drugiej strony zagraża nam rosnący w siłę islam?

No cóż, możemy zaobserwować te skutki w społeczeństwach Zachodu, które odrzuciły szlachetne dziedzictwo chrześcijaństwa, by przyjąć pogańskie kulty bogini Gai (przypomnę, że według tzw. Konstytucji dla Europy, my, Europejczycy mamy być odpowiedzialni za nią wobec przyszłych pokoleń i wobec Gai - Ziemi, nie - wobec Boga i sumienia!!!). Ewentualnie do przyjęcia jest tutaj religia islamu, bądź ateistyczno-etyczne nurty typu joga czy zen. Człowiek jest, jak mówi mądra myśl chrześcijańska - „capax Dei", to znaczy jest otwarty na Boga. Jeśli Boga z tej przestrzeni się wyrzuci, pozostaje otwartość na pustkę, absurd, na coś co Bogiem nie jest, co Boga udaje...

Ale chciałbym zwrócić uwagę na coś jeszcze innego. Głosów o konsekwencjach neopogaństwa lewackiego w społeczeństwach chrześcijańskich czy postchrześcijańskich jest wiele. Natomiast warto zastanowić się, co dzieje się w człowieku, który oddaje się złu. Każdy kłamca nie tylko szkodzi temu, którego okłamuje. W pierwszym rzędzie szkodzi sobie. Bo zaczyna żyć w schizofrenii, znając na równi prawdę, jak i kłamstwo. Wybierając kłamstwo identyfikuje się z nim, niejako wbrew swoim najgłębszym rozeznaniom. Z czasem staje się samozakłamany. Podobnie jest z człowiekiem bawiącym się złem, zabawiającym się ze złem. Taka eskalacja nienawiści, jak ta, od której rozpoczęliśmy naszą rozmowę jest czymś porażającym. Jest wyrzuceniem z siebie dobra, miłości, jest związaniem się ze złem. Dlatego nie tylko trzeba otaczać pana Piotrowicza modlitwą, chroniącą go przed złem, ale trzeba modlić się za te zwolenniczki voodoo i czarownic. I ta modlitwa musi być bardzo, bardzo silna. By ocalić takich ludzi od samozagłady.

Na pewno modlitwa jest bardzo potrzebna. I silna wiara, że dobro jednak zwycięży…

Niewątpliwie to jest kolejny wyraz walki cywilizacyjnej, walki antyewangelii z Ewangelią. O wynik tej walki możemy być spokojni, w tym sensie, że moce piekielne i moce sług i służebnic zła nie pokonają Kościoła Chrystusowego. Ale nie możemy być spokojni o skutki tej walki w konkretnym, pojedynczym człowieku. To jest naprawdę poważna sprawa. I wymaga naszej modlitwy „święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy..."

Dziękuję za rozmowę