Marietta Cambareri, asystent kuratora sztuki dekoracyjnej i rzeźby w Muzeum Sztuk Pięknych w Bostonie, robiła trochę porządków przygotowując muzeum do remontu. W magazynie na poddaszu zauważyła terakotową rzeźbę, cuchnącą stęchlizną spod starego worka foliowego. Rzeźba była w złym stanie, popękana w wielu miejscach, wybarwiona przez wodę i nieumiejętnie uzupełniana.

Niemniej pani Cambareri razu wiedziała, że znalazła coś specjalnego. Rzeźba, pół-naturalnej wielkości, przedstawiała Jana Chrzciciela. Modelowana była w glinie i pokryta nietypowym kremowym szkliwem. Posiadała nietypową dynamikę i ekspresję, przyćmioną tylko trochę zaniedbaniem.

Lecz skąd się to w muzeum wzięło? Figura podarowana była w 1950 przez rodzinę Guggenheim, w grupie innych darów. Jest to rodzina kolekcjonerów głównie sztuki współczesnej. To coś starego posiadali, ale, nie zajmowano się tym zbytnio i pozbyli do Muzeum. Styl i tematyka sugerował XVI wieczną Florencję, ale nie było co do tego zupełnej pewności. Rzeźba nosiła etykietę “warsztat della Robbia”, ale wydawało się to niewystarczające. Na glinianej rzeźbie włoskiej mało kto się zna, zwłaszcza w USA. Zasadniczo wszystko co jest renasansowe i z gliny ludzie zwykli nazywać nieraz “warsztatem della Robbia”, dzieje się tak z niewiedzy i nieznajomości innych warsztatów, może równie dobrych, lecz może rzadziej kolekcjonowanych.

Pani Cambareri i konserwator, Abigail Hykin, po badaniach i zakonserwowaniu, uważają że to nie jest warsztat della Robbia, tylko rzadkie bezcenne dzieło Giovanniego Francesco Rustici. Florenckiego rzeźbiarza najlepiej znanego ze swojej przyjaźni i ścisłej współpracy z Leonardo da Vinci, któremu rozdział poświecił w swojej słynnej książce poświęcił Giorgio Vasari. Jesteśmy zatem w gronie samej śmietanki, elity sztuki renesansowej. Sam szczyt !

Rustici pracował u boku młodego Michała Anioła u Medyceuszy. Michelangelo wolał rzeźbić w marmurze, a Rustici, podobnie jak Leonardo, wolał modelować w glinie i robić na tym polewę podobnie jak płaskorzeźbiarze z rodziny Della Robbbia, tylko przestrzennie. Czerpał zatem z Della Robbbia, lecz tylko pod względem techniki, jeżeli chodzi zaś o pomysły, wpatrzony był w Leonardo. Jeśli przypisanie św. Jana Rusticiemu jest poprawne, ta praca zapewnia wgląd w mniej znane motywy kariery Leonarda jako rzeźbiarza, ponieważ Rustici jest znany z tego że był pod jego wpływem.

Rzeźby Rusticiego nie maiły dużej szansy na dotrwanie do naszych czasów. Glina jest łatwa do stłuczenia, a robione według glinianych modeli brązowe odlewy, były silną pokusą, aby podczas wojen przetapiać je na broń. Uchował się z tego niszczenia św. Jan Chrzciciel z baptysterium we Florencji, w grupie rzeźb zdobiących jego szczyt od roku 1511.

Giorgio Vasari, przyjaciel i biograf artystów renesansowych, miał Rusticiego za bardzo zdolnego człowieka, rzeźbiącego nie dla sławy i pieniędzy, lecz dla poszukiwań ekspresji. Leonardo rozpoznał w tym chłopcu ducha geniuszu. Ruchy jego postaci były bardziej płynne i bardziej porywające niż jakichkolwiek innych figur, jakie kiedykolwiek widziano. Vasari miał gust i raczej o byle kim nie pisał, my tego artysty dziś nie znamy, bo skąd ?

Moim zdaniem wspaniałe !

Maria Patynowska

Film z sympozjum z MET Museum w Nowym Jorku, opisuje to odkrycie i podaje wiarygodne analogie, na jego podstawie napisałam ten artykuł.