W dwuczęściowym odcinku programu „The Bishop Strickland Show” duchowny nawiązał w rozmowie z Terry’m Barberem do „Mowy eucharystycznej” z VI rozdziału Ewangelii św. Jana. Przypomniał, że tylko Chrystus jest Chlebem Życia i nic innego nie może Go zastąpić. „Kiedy rozmiękczamy prawdę, zaczynamy tracić kontakt z Chrystusem” – stwierdził. Tymczasem, „kiedy Wcielona Prawda jest naszym chlebem, wówczas naprawdę żyjemy w prawdziwe, którą On dzieli się z nami”.

„Kiedy nie jesteśmy silni w prawdzie i nie jesteśmy wojownikami prawdy, wówczas mrok staje się silniejszy i zaczyna likwidować ten właśnie pokój, dla którego ludzie twierdzą, że istnieją – zauważył bp Strickland. – Być za pokojem nie oznacza stwierdzić: Po prostu połóżmy się i pozwólmy, by nas podeptano”. Jak zaznaczył, bardzo często oznacza to „agresywne spotkanie”, czego byliśmy świadkami w historii wielokrotnie.

Bp Strickland stwierdza, że świat ciągle „szuka znaku, szuka odpowiedzi”, a tymczasem takim „największym znakiem ze wszystkich” – „znakiem, który zmienił świat, który zmienił ludzkość, zmienił historię człowieka” jest ten, że „Jezus Chrystus przyszedł do nas, a następnie w końcu cierpiał, umarł i zmartwychwstał dla nas”. Świat lekceważy znaki wiary, choć jednocześnie ich szuka. A przecież Pan Jezus to „Znak znaków. Jest On Znakiem Bożej miłości. (...) Ludzie szukali znaku i nie przyjęli Go. To samo dzieje się w naszych czasach”.

Amerykański duchowny zaznaczył, że próbuje się także „aktualizować” prawdę Ewangelii, „biorąc w nawias” te fragmenty Biblii, które stanowią wyzwanie, a tymczasem „jest to żywe słowo, przemawiające do ludzkości każdej epoki”. Należy po prostu wrócić do podstaw wiary, a nie „gubić się we mgle tak ogromnej masy fałszywego nauczania i tak wielkiego zamieszania, które tak naprawdę nie jest nowe”.

Bp Strickland zwrócił też uwagę na podważanie obiektywnej prawdy, nawet w samym Kościele. Tymczasem nie jest tak, że każda epoka odkrywa jakąś własną prawdę dla siebie, ale to, co było prawdą przed dwoma tysiącami lat, jest prawdą również dziś. Przywołał scenę z Piłatem pytającym o to, co to jest prawda i zwrócił uwagę, że to postawa naszej epoki, epoki, która nie chce też zaakceptować faktu, że cierpienie jest częścią „naszej ludzkiej wędrówki”.

Rozmówcy nawiązali do artykułu ks. Johna A. Perricone z „Crisis Magazine” o wypowiedzi zakonnicy s. Didre Byrne, która na konwencji Partii Republikańskiej w 2020 r. podnosząc różaniec powiedziała, że jest to „nasza najpotężniejsza broń”. Słowa s. Byrne spotkały się z krytyką. Błyskawicznie zareagował jeden z księży, gdyż uznał ją za zbyt „wojowniczą”, gdy katolicyzm to „religia pokoju”.

Tymczasem, jak zauważył bp Strickland: „Prawdą jest, że kiedy nie bronimy niewinnych, kiedy nie głosimy głośno prawdy w obliczu fałszywych nowin, kiedy posuwamy się w pacyfizmie do skrajności, wówczas (...) nie żyjemy prawdą”. Wówczas też górę mogą wziąć „fałszywe nowiny”, które „z łatwością stają się agresywne”.

Przywołując obraz „konia trojańskiego” w Kościele z artykułu ks. Perricone, bp Strickland nawiązał do wypowiedzi papieża Piusa XII, który jeszcze jako kardynał mówił o „reformatorach, którzy chcą rozebrać święte sanktuarium, zniszczyć powszechny ogień Kościoła, wyrzucić wszystkie jego ozdoby i rozgromić go wyrzutami sumienia za swoją historyczną przeszłość”. Apogeum tego zdaniem bp. Stricklanda widzimy w dzisiejszym Kościele.

„Wszystko staje się naturalne. Wszystko staje się horyzontalne – zauważa bp Strickland. – Wszystko to zaczyna dotyczyć nas, a nie być zwracaniem się do Boga i pokorą, klękaniem przed Bogiem Wszechmocnym i Jego Synem, Prawdą Wcieloną”. Mówiąc ponownie o prawdzie, bp Strickland stwierdził, że „prawda ma ostre ostrze, które dotknie nas w taki lub inny sposób. Albo oczyści chwasty fałszywej nauki, albo wróci ku nam i nauczy nas lekcji, że prawda zwycięży”.