Na początku października Sejm znowelizował ustawę o radiofonii i telewizji, podwyższając opłaty za koncesje radiowe i telewizyjne. O. Tadeusz Rydzyk zinterpretował tę decyzję jednoznacznie – jako atak na Telewizję Trwam. Zakonnik zalecił słuchaczom Radia Maryja zapamiętanie nazwisk posłów, którzy zagłosowali za nowelizacją ustawy i skorzystanie z tej wiedzy to w kontekście następnych wyborów parlamentarnych. Redemptorysta zachęcał także, aby telefonować do posłów, którzy deklarują się jako katolicy i pytać, czemu dokładają rękę do ograniczania wolności słowa w Polsce. Zdaniem o. Rydzyka, konieczne jest zwołanie kolejnej manifestacji, a także udanie się do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. "Powiedziałbym: ludzie zastanówcie się, co wyprawiacie. Wy też staniecie na sądzie ostatecznym i co wtedy będzie? Bardzo wyraźne widać, co robi Jan Dworak. Przypominam, że to katolik. Także z nim rozmawiajcie i z Krajową Radą. Zwróciłbym się do tatusia pana Lufta. Może przemówi do syna. Rozumiem, że pan Luft, który jest w Krajowej Radzie, jest dorosły, ale dowiedziałem się, że tata uczy w seminarium archidiecezjalnym medycyny pastoralnej. Proszę zwrócić się do syna i powiedzieć: >Synu, co wyprawiasz?<" - zadeklarował szef Radia Maryja.

 

Tych kilka zdań wywołało istną burzę. „Trzeba być wyjątkowo podłym i małym człowiekiem, żeby publicznie atakować prawie 90-letniego i niezwykle zasłużonego, także dla Kościoła, starszego pana w związku z działalnością państwową jego syna. Co prawda w Polsce pojawiło się w ostatnich latach już kilku "lustratorów rodzinnych" cynicznie atakujących w ten sposób przeciwników, ale chyba po raz pierwszy robi to ksiądz i to w imię krzyża i Kościoła katolickiego. To jakaś ponura parodia kapłaństwa i katolicyzmu – powiedział w rozmowie z „Wyborczą” Krzysztof Luft. Absolutnie, nie chcę stawiać się w roli adwokata którejś ze stron. Osobiście uważam, że różnego rodzaju „wycieczki rodzinne” (tak w przypadku „Dziadka z Wehrmachtu”, jak i ojca pana Lufta) są zagraniem poniżej pasa, niemniej nie demonizujmy słów o. Rydzyka. Media robią z jego wypowiedzi „paskudny atak” na poczciwego człowieka. Ale doprawdy, czy zastanawianie się nad tym, co Luft senior myśli o działaniach Lufta juniora można postrzegać w kontekście ataku?

 

Zdaniem etatowej krytyk Radia Maryja Katarzyny Wiśniewskiej tak, bo we wspomnianej rozmowie z Krzysztofem Luftem ubolewała, że żaden hierarcha Kościoła nie skrytykował o. Rydzyka za jego wypowiedź. Ja nie widziałam i nie widzę takiej potrzeby, by Episkopat reagował na każde wypowiedziane przez zakonnika z Torunia zdanie. Widocznie jednak tego domaga się „poszkodowany”, który opublikował list otwarty do samego przewodniczącego KEP, abp Józefa Michalika. Prof. Stanisław Luft swoje pismo motywuje „troską o Kościół Boży w Polsce, o jego integralność i oblicze”. „iszę te słowa jako list otwarty do Episkopatu, bo zostałem sprowokowany publiczną zaczepką pod moim adresem w Radiu Maryja i na łamach Naszego Dziennika ze strony ojca Tadeusza Rydzyka w związku z działalnością publiczną mojego syna. To nieszczęsne zdarzenie oceniam jako nieprzyzwoite, ale jest ono tylko drobnym epizodem, za to pretekstem do przywołania bardzo groźnych zjawisk w polskim Kościele, związanych m. in. z działalnością części mediów katolickich, którym ojciec Rydzyk patronuje” - czytamy w liście otwartym do przewodniczącego KEP.

 

Luft senior diagnozuje sytuację polskiego Kościoła jako podzielonego, pisze, że zamiast „Kościoła Otwartego”, będącego soborową odpowiedzią na problemy współczesnego świata” mamy w Polsce Kościół zamknięty w „oblężonej twierdzy”. „Zamiast Kościoła miłości i tolerancji proponuje się nam Kościół walki, a nawet wojny. Soborowa zasada rozdziału religii od polityki, sięgająca zresztą wprost do źródła chrześcijaństwa, jakim było nauczanie Chrystusa, jest dziś w Polsce łamana bez najmniejszych skrupułów” - ocenia prof. Stanisław Luft.

 

Oczywiście, czyja to wina? Nie inaczej. O. Rydzyka i jego mediów. „Media nazywające siebie „katolickim głosem w twoim domu” nie tylko angażują się we wspieranie konkretnych nurtów politycznych, ale wręcz organizują wspólnie z partiami akcje i demonstracje polityczne. Jest to niezgodne z nauczaniem Kościoła, zawartym w Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w Świecie Współczesnym (art.76) a także z postanowieniami Konkordatu. Podziały polityczne, naturalne w każdym demokratycznym społeczeństwie, a w Polsce wyjątkowo głębokie, są w tych mediach dodatkowo podsycane. Uruchamiane są złe emocje i wzbudzana nienawiść, którą od czasu do czasu ujawnia się publicznie w formie gorszących incydentów np. w trakcie uroczystości i świąt państwowych. Jako weteran powstania warszawskiego byłem tego świadkiem osobiście” - argumentuje profesor.

 

Tym, co budzi jego największy niepokój, jest fakt, że dzieje się to przy „milczącej zgodzie oficjalnych organów Kościoła hierarchicznego, a głosy sprzeciwu nielicznych biskupów, niegdyś częstsze, stają się coraz bardziej odosobnione”. Jego zdaniem, groźne tendencje zaczynają dominować, ale nie obejmują jeszcze (na szczęście!) całego Kościoła. „Większość polskich katolików nie angażuje się w hałaśliwe demonstracje polityczne, nie czuje się dyskryminowana w rzekomo zniewolonym kraju. Ale za to coraz więcej ludzi zaczyna się czuć w Kościele nieswojo” - pisze prof. Stanisław Luft. „Na nas wszystkich, ale zwłaszcza na pasterzach polskiego Kościoła, na Episkopacie i jego strukturach spoczywa dziś ogromna odpowiedzialność, aby ten zgubny kierunek odmienić. Trzeba dziś mocno przypomnieć, że Kościół Powszechny z samej definicji jest przestrzenią, w której jest miejsce dla każdego człowieka, bez względu na barwy polityczne czy narodowość. Trzeba przypomnieć, że Kościół ma łączyć a nie dzielić” - apeluje do abp Michalika. I na koniec wytacza najcięższe działo – ludzie odchodzą z Kościoła bo zniechęca ich zawłaszczanie go przez „stowarzyszone z partiami politycznymi środowisko radiostacji toruńskiej”. „W imię przyszłości Kościoła w Polsce, w imię jego jedności proszę i apeluję do Księży Biskupów o refleksję i odwrócenie tendencji tak groźnych dla Kościoła i dla Polski” - tyle prof. Luft, który już znalazł oparcie w ks. Kazimierzu Sowie. „Nie jestem adresatem listu, ale będę niecierpliwie czekał jak i czy w ogóle odpowiedzą na niego hierarchowie. Czy ktoś w Episkopacie poczuje się zwyczajnie głupio, że pod pobożnymi hasłami niszczy się jednych ludzi i robi wodę z mózgu innym” - napisał duchowny na swoim blogu na portalu Natemat.pl.

 

Śmiem domyślać się, że jedynym rozwiązaniem, który sprawiłoby, że zarówno prof. Luft, jak i ks. Sowa poczuliby się ukontentowani, byłoby publiczne potępienie przez Episkopat Radia Maryja i spalenie o. Rydzyka na świętym stosie inkwizycji. Ot, wolność słowa!

 

Marta Brzezińska