źródło TVP INFO


Po zestrzeleniu przez tureckie myśliwce rosyjskiego bombowca, wydawało się, że szeroka rosyjsko-turecka współpraca właśnie się skończyła. Władimir Putin domagał się przeprosin, Recep Tayyip Erdogan dumnie odpowiadał, że przepraszać nie ma zamiaru. Komentarze w stylu „trafił swój na swego” kilka miesięcy później mają już jednak zupełnie inne znaczenie. Dziś obu przywódcom znów do siebie coraz bliżej.

 

Turecki wicepremier, wraz z delegacją, dopiero co wyjechał z Rosji. Rozmawiano o wznowieniu współpracy gospodarczej oraz reaktywowaniu projektu gazociągu Turecki Potok, który miałby tłoczyć błękitne paliwo z Rosji do Turcji i – według planu Moskwy - dalej do Europy. Wrócił także temat budowy przez Rosję elektrowni atomowej w Turcji. Decyzje jeszcze nie zapadły. Sukcesy ogłoszą najprawdopodobniej prezydenci obu państw. 9 sierpnia Recep Tayyip Erdogan przylatuje do Petersburga. 

Kawa przyjaźni 

Turkom najwyraźniej bardzo zależy na ociepleniu klimatu w stosunkach z Rosją. Podczas konferencji prasowej w tureckiej ambasadzie w Moskwie, turecki wicepremier kazał wszystkim nalać kawy. – U nas wierzy się, że kto spróbuje prawdziwej tureckiej kawy, przez 40 lat będzie wielkim przyjacielem Turcji – powiedział Mehmet Simsek. 

Nawet jeżeli w liście, który turecki prezydent na początku lipca wysłał do Moskwy, nie ma przeprosin za zestrzelenie samolotu - tak widzi to Kreml – tylko wyrazy ubolewania oraz prośba o wybaczenie adresowana do rodziny zabitego rosyjskiego pilota, to inicjatywa i tak wyszła ze strony tureckiej. Ankara najpierw zaciekle broniła siedzących za sterami tureckich myśliwców żołnierzy, twierdząc, że wykonywali swoje obowiązki. Teraz oskarżyła ich o związki z puczystami. Prezydent Erdogan stwierdził nawet, że jeden z pilotów dostał rozkaz bezpośrednio od mieszkającego w USA imama Fethullaha Gülena, którego oskarżył o inspirowanie zamachu stanu

Car i sułtan 

Chłód w relacjach Turcji z USA, NATO i Unią Europejską to powód do zadowolenia dla Władimira Putina. Jemu przypisuje się carskie ambicje, Erdogana właśnie zaczęto nazywać nowym sułtanem. Obaj działają według zasady Machiavellego, że cel uświęca środki. Obaj chętnie demonstrują swoją militarną potęgę. Obaj alergicznie reagują na próby wywierania na nich presji i próby pouczania ich przez zachodnich polityków. Obaj oskarżani są o stosowane autorytarnych metod sprawowania władzy. Przed zestrzeleniem rosyjskiego samolotu ich relacje były nienajgorsze – Turcja jest drugim, po Niemczech odbiorcą rosyjskiego gazu, tureckie firmy budowlane zarabiały w Rosji, a Rosjanie mieli budować w Turcji elektrownię atomową. Teraz obaj przywódcy mogą okazać się sobie jeszcze bliżsi. 

Nowa era 

Nazywany jednym z głównych ideologów władzy Władimira Putina, Aleksandr Dugin podczas wizyty w Turcji mówił o nowej erze stosunków Moskwa-Ankara, które mogą być bliższe niż kiedykolwiek. – Najważniejsza w tej chwili jest normalizacja stosunków. Obaj prezydenci doskonale to rozumieją – przekonywał Dugin podczas spotkania z politykami partii AKP Recepa Tayyipa Erdogana na kilka dni przed próbą wojskowego przewrotu. 

Moskwa zamilkła w sprawie kompensacji za zestrzelenie samolotu. – Nie należy mieć wątpliwości, że Moskwa dostanie od Ankary wszystko, czego trzeba, ale nie mamy dzisiaj interesu w tym, żeby zapędzić jej władze w kozi róg i zabrać im wszelkie możliwości manewru – powiedział portalowi gazeta.ru Timofiej Bordaczow, ekspert klubu dyskusyjnego Wałdaj.

Nigdy nie uznane za część Europy 

Inny specjalista, Fiodor Łukianow ocenił, że proeuropejska Turcja właśnie przeszła do historii i Erdogan musi skorygować swoją politykę zagraniczną. – Turcja i Rosja mają dużo wspólnego w relacjach z Europą. To dwa duże państwa, z wielką imperialną historią, które zawsze były częścią europejskiej polityki, ale nigdy nie zostały przez Europejczyków uznane za część Europy - stwierdził redaktor naczelny magazynu „Rosja w globalnej polityce”. Zaznaczył jednak, że o całkowitym rozwodzie Turcji z Zachodem nie ma mowy. 

Z kolei zdaniem „Wiedomosti” mająca rozkwitnąć na nowo współpraca gospodarcza Rosji i Turcji w znacznym stopniu jest oparta na logice „asymetrycznych odpowiedzi” wobec Zachodu. Dziennikarze dziennika oceniają, że w stosunkach rosyjsko-tureckich wszelkie wzajemne gesty, to „w pierwszej kolejności sygnał dla Zachodu, który jest o wiele ważniejszym partnerem i dla Moskwy i dla Ankary”.