Blisko rok temu Gliwice znalazły się na czołówkach mediów całego świata. Zainteresowanie było spowodowane jednym z odkryć archeologicznych, które ujrzało światło dzienne przy ciągnącej się od lat budowie „średnicówki” od strony Katowic. Dziennikarzy najbardziej zainteresował ezoteryczny motyw znaleziska. Mianowicie część zwłok miała odcięte głowy, które położono między kolanami ofiar. „To typowe cmentarzysko wampirów” – zawyrokowały media i dopisały do tego swoją teorię.

Ekscytujące demony

Gdy dziś czyta się wówczas powstałe teksty, trudno oprzeć się konwulsjom śmiechu. „Żywy trup wysysa krew” – brzmiał śródtytuł artykułu szefowej działu naukowego polskiego wydania „Newsweeka”. Naturalnie można było się spodziewać, że w większości były to rozważania o średniowiecznej ciemnocie, która w lęku przed czarownicami i wampirami, odłupywała trupom głowy, przebijała ich serca osinowymi kołkami i niebywale śmierdząc czosnkiem zakopywała zmasakrowane zwłoki gdzie popadnie.

Naturalnie ciemny lud za wampiry uważał wszystko co miało krzywe zęby, było helrawe, kulawe, owłosione czy garbate. Wówczas tłuszcza mogła bezpodstawnie oskarżyć takiego zwyrodnialca o czary i wyżywać się na jego doczesnych szczątkach do woli, przy aplauzie, jeszcze głupszych od ludu klechów, rozsiewających zabobony o jakimś piekle, czarach i demonach.

Niemniej między wierszami wykształconych dziennikarzy ze światowych metropolii, przebijał się cień ekscytacji i zainteresowania. Wiadomo – przecież współczesna popkultura ukazuje wampiry jako całkiem sympatyczne stworzenia, zdolne do głębokiej platonicznej miłości. Ich paranormalne zdolności czy spijanie krwi z szyi swoich ofiar wzbudzają zaś podziw i nieskrywaną zazdrość.

Tak więc „odkrycie największego cmentarzyska wampirów” w Europie, miało nam przynieść sławę niemniejszą niże legenda hrabiego Drakuli. Wiadomo przecież, że największą fiksację na punkcie wampirów mają mieszkańcy Bałkanów, a w Rumunii i Bułgarii można znaleźć setki podobnych wykopalisk. Polacy mieli okazać się największymi ciemniakami wśród Słowian. Pewnie zważywszy na zaszczepione tutaj chrześcijaństwo, które jak wiadomo sprzyja pielęgnacji zabobonów i ludowych przesądów.

Cmentarzysko przestępców

Niestety dla tych, którzy lubią nocne spacery po cmentarzu, gliwicka sensacja okazała się rozczarowaniem. – Jest to typowa sepultura assina – czyli cmentarz przeklęty – tłumaczy dr Jacek Pietrzak z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. – Jeśli chodzi o pochowane szczątki mamy tam do czynienia przede wszystkim ze skazańcami, którzy zostali ścięci mieczem lub toporem – dodaje. 17.  z odnalezionych zwłok miało uprzednio odcięte głowy.

Wśród 46. odnalezionych ciał były także kobiety, prawdopodobnie zmarłe w połogu oraz dzieci, z dużą dozą pewności nieochrzczone. Niewykluczone, że leżą tam również samobójcy. Cmentarz znajdował się na rozstajnych drogach, za murami miasta. Według archeologów, spoczywali tam wszyscy, którzy nie mogli być pochowani w poświęconej ziemi.

Badania obszaru o powierzchni 20 na50 metrówpoprzez znalezione przy zmarłych przedmioty pozwoliły na datowanie wykopaliska na przełom XV i XVI wieku. Odnaleziono ślubną obrączkę na palcu jednej z kobiet oraz haft od koszuli. Ot i cała tajemnica. Miłośnikom wampirów pozostaje popkultura, najwyraźniej nie wzbogacą swojej pasji o kolejne miejsce pielgrzymkowe na mapie Europy…  

Tomasz Teluk