Rosja nie zamierza notyfikować NATO o prowadzonych manewrach, co pozwala jej na ukrycie przygotowań do potencjalnej agresji. W tym roku przewidywane są między innymi duże ćwiczenia Zapad-2017, w bezpośrednim sąsiedztwie Polski i krajów bałtyckich.

Rosyjski MSZ stwierdził, że Moskwa nie będzie informować NATO o planowanych manewrach wojskowych. Oznacza to, że Federacja będzie mogła wykorzystać prowadzone na dużą skalę ćwiczenia wojskowe do ukrycia przygotowań do agresji.

Obecność międzynarodowych obserwatorów na ćwiczeniach wojskowych i system notyfikacji o planach manewrów należą do podstawowych środków budowania zaufania pomiędzy państwami. W ten sposób bowiem zmniejsza się ryzyko błędnego odczytania intencji prowadzonych ćwiczeń przez drugą stronę (np. jako przygotowań do agresji). Jednocześnie takie rozwiązania utrudniają podejmowanie działań „pod przykryciem” ćwiczeń – na przykład przegrupowania wojsk do wykonania realnego ataku na państwo trzecie.

Przedstawiciele NATO od dłuższego czasu zwracają uwagę, że Rosja nie informuje o prowadzonych manewrach z wyprzedzeniem. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził, że Sojusz doceniłby, gdyby obserwatorów zaproszono na ćwiczenia Zapad 2017, odbywające się w tym roku m.in. na Białorusi, z udziałem nawet 90 tys. żołnierzy.

Należy zaznaczyć, że państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego spełniają zobowiązania dotyczące notyfikacji prowadzonych ćwiczeń. Przykładem były choćby manewry Anakonda 2016, na które zaproszeni zostali między innymi rosyjscy inspektorzy. Łącznie w ubiegłym roku notyfikowano dziesięć ćwiczeń, w których brało udział powyżej 9000 żołnierzy (zgodnie z wymogami Dokumentu Wiedeńskiego).

CZYTAJ DALEJ NA DEFENCE24.PL