Jak w twojej rodzinie przechowywano pamięć o Powstaniu Styczniowym?

 

Mieliśmy punkty odniesienia od strony mamy i taty. Jeden z Żarynów, mój prapradziadek potracił majątek na terenach Kresów w związku udziałem, choć dla mnie nie do końca jasnym, w Powstaniu Styczniowym. Skutki były takie, że potracili majątki i zostali stamtąd wygonieni. Nie chcieli przejść na prawosławie i pozostali katolikami - to również miało wpływ na dalsze losy mojej rodziny. Dopiero mój pradziadek Stefan Żaryn, odbił się z tego upadku ekonomicznego. Doprowadził do zakupu ziemi i stał się z powrotem ziemianinem. W sensie rodzinnym mam świadomość, że ono wpisało się w dramaty bardzo wielu rodzin w tamtym okresie, w tym również mojej.

 

Jak ty oceniasz to powstanie?

 

Wychowywałem się w szkole bardziej realizmu politycznego i pozytywizmu również warszawskiego. Dla mnie Powstanie Styczniowe było i pozostaje bardziej w sferze dramatu ludzi jak najszlachetniejszych, którzy chcieli i mieli do tego prawo żyć w niepodległej Polsce. Najbardziej identyfikowałem się jednej strony z postacią Andrzeja Zamoyskiego, postać liderująca obozowi białych, postać szlachetna, oddająca taki czysty polski patriotyzm. Z drugiej strony był to abp Szczęsny Feliński, który z jednej strony w imię realizmu nie chciał doprowadzać do jeszcze większych emocji, które źle wpływają na podejmowanie decyzji politycznych, ale gdy już została podjęta, choć jego zdaniem zła, to stanął po stronie tych walczących. Nie po stronie Rosjan, którzy łamali prawo, ani również po stronie Aleksandra Wielopolskiego. To spowodowało aresztowanie arcybiskupa i wieloletnie tragiczne losy jego życia.

 

To, co wiązało się z przekazem rodzinnym i było dla mnie oczywistością, to że Powstanie Styczniowe było doświadczeniem szczególnie dramatycznym dla tej części społeczeństwa polskiego, którą możemy nazwać ziemiańsko-inteligencką, z której się wywodzę. Takim dramatycznym doświadczeniem było, że przegraliśmy Polskę i w konsekwencji była to również utrata majątków, wygnanie na Syberię czy emigracja w różne części świata.

 

To była bardzo bolesna konfrontacja między marzeniem, a realnością, z której jednak wyciągnięto wnioski.

 

Powstanie Styczniowe stanowiło niewątpliwie punkt odniesienia dla następnych pokoleń, a szczególnie dla pokolenia niepokornych, które wypracowało niepodległą Polskę zarówno przez obóz Piłsudskiego jak i obóz Dmowskiego. W gruncie rzeczy odnosili się do tego wydarzenia. To było pokolenie uczniów tamtego powstania. Z tego punktu widzenia było ono szalenie dramatyczne, ale i dobrze uczące następnych. Dlatego tak stawiano na pozytywistyczną edukację, aby budować nowoczesny naród, uświadamianie przynależności do jednej wielkiej spuścizny. Piłsudski robił to na poziomie PPS-u w odniesieniu do klasy robotniczej, a Dmowski z Ligą Narodową do warstwy chłopskiej. Wprowadzają ich w społeczny krwioobieg narodowego myślenia i polskiej tradycji. Wcześniej inteligencja, ziemiaństwo i ówczesna szlachta uważali, że ich myślenie jest jedynym punktem odniesienia dla całego społeczeństwa. Ale tak nie było.

 

Jakbyś odniósł się do określenia Janusza Kowin-Mikke, jak ty byś określił Powstanie Styczniowe?

 

Najwłaściwsze określenie Powstania Styczniowego to dramat, ale na pewno nie kretynizm. Znam pana Janusza Korwin-Mikke i on użył określenia prowokacyjnego i on zdaje sobie sprawę z tej prowokacji. To może służyć refleksji, która może towarzyszyć naszemu narodowi. Ile powinno być w nas dziś egoizmu narodowego, a ile naiwnego altriuzmu? Ile zrozumienia zasad politycznej gry, że tracimy dziś w wielu sferach suwerenność na rzecz Rosji czy Niemiec i nie chcemy się jako społeczeństwo nawet nad tym zastanawiać? Nowoczesny mądry naród z naszym doświadczeniem, nie może być politycznie naiwny. Lekcja płynąca z Powstania Styczniowego to: jak lepiej i mądrzej prowadzić politykę zagraniczną. Na pewno też warto wspominać przy tym wspaniałe postacie powstania, jakim był np. Romuald Traugutt, świetny organizator, który stworzył punkt odniesienia pod dobrze funkcjonujące państwo podziemne. Byli wspaniali kapłani, błogosławieni świeci jak ks. Rafał Kalinowski, o. Honorat Koźmińskim, Albert Chmielowski czy abp Szczęsny Feliński. Przyglądajmy się ich postawom. Jest bardzo wiele aktualnych treści wynikających dla nas z Powstania Styczniowego. Nie dajmy go spymitywizować.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski