"Patrząc na historię ludzkości, można powiedzieć, że świat nieustannie szaleje, choć bywają fazy, gdy to się nasila. To, co obecnie się dzieje, wydaje się wstępną fazą tego, co dopiero nadchodzi. Szczyt jeszcze przed nami" - mówi w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" filozof polityki, prof. Zbigniew Stawrowski.

W ten sposób odpowiedział na pytanie, "czy świat oszalał". Jego zdaniem największym wyzwaniem jest dziś nowa islamska wędrówka ludów. "Oczywiście problem muzułmańskich uchodźców. Można wręcz mówić o wędrówce ludów, która intensywnie zaczęła się w zeszłym roku. Teraz fala jakby została zahamowana, ale znów ruszy, to kwestia czasu. Przypomina to najazd ludów, które ongiś zniszczyły Cesarstwo Rzymskie" - powiedział uczony.

Stawrowski wskazał następnie, że krok podstawowy - także dla chrześcijan - to rozpoznać wroga. "Podstawową cechą prawdziwego męża stanu – wskazywał na to Carl Schmitt – jest umiejętność identyfikacji wrogów własnej wspólnoty. Nie chodzi tu o to, abyśmy sami w sobie pielęgnowali wrogość wobec innych, ale o zwykły realizm – zdolność dostrzegania, że wokół nas mogą być ludzie, wspólnoty czy państwa, które chcą nas zniszczyć" - mówił.

Zaznaczył następnie, że ogromnym problemem jest fałszywe podejście do demokracji, przesiąknięte ideologią. "Prowokująco powiem, że zasadą, która najbardziej zaszkodziła światu, jest fałszywe przekonanie, że najlepszym ustrojem politycznym jest zawsze i wszędzie demokracja. To jedno z najbardziej zideologizowanych pojęć. To skrót, pod którym kryją się co najmniej dwa całkowicie odmienne elementy nowoczesnego państwa: państwo prawa chroniące podstawowe wartości, oraz tzw. demokratyczny ustrój polityczny. Oba te elementy są czymś zupełnie innym" - mówił.

Wskazał następnie, że wielką przewagą chrześcijaństwa nad rozmaitymi współczesnymi ideologiami jest skupienie na rozumie. Dzięki temu chrześcijanie koncentrują się na rzeczywistości, w przeciwieństwie do wielu innych.

bbb/Gość Niedzielny