Tę historię powinni dokładnie przestudiować ci, którzy uważają że słuchanie satanistycznej muzyki nie wpływa negatywnie na psychikę. Niech się zastanowią ci, którzy twierdzą, że symbolika jest „tylko symboliką”, a zainteresowania „tylko hobby”. To wszystko wpływa na zachowanie, nawet tak zwanych „grzecznych dziewcząt.” Ich rodzice naprawdę się zdziwili, kiedy właśnie do ich drzwi zapukała policja, szukając młodocianych morderczyń. Przecież ich córeczki tak grzecznie się zawsze zachowują !

Siostra Maria Laura Mainetti zawsze miała bardzo dobre serce. Pan Bóg obdarzał ją też odwagą posługiwania w trudnych środowiskach. Nie bała się wychodzić z pomocą do młodocianych prostytutek, które mieszkały w okolicach jej klasztoru Zgromadzenia Córek Krzyża. Takie miała ewangelizacyjne zadanie, nieść pomoc tym, którymi wszyscy pogardzają. W cierpiących widziała Jezusa. Kiedy pytano ją niekiedy dokąd idzie, odpowiadała z prostotą „idę do Jezusa”. Naśladowała w ten sposób Pana Jezusa, który powstrzymał kamienowanie ladacznicy. Choć jej główne obowiązki polegały na pracy w szkole, zawsze była otwarta na nagłe sytuacje, kiedy potrzeba komuś udzielić pomocy medycznej. A w środowisku prostytutek taka pomoc jest często potrzebna z powodu skutków przemocy, narkotyków i okaleczeń. Włoskie miasteczko Chiavenna jest z pozoru spokojne, ma jednak swoje mroczne środowiska.

Dnia 6 czerwca 2000 roku siostra Mainetti odebrała telefon z prośbą, aby przyszła do młodej dziewczyny, która była w ciąży. Nie wahała się od razu wyjść z domu, choć było już ciemno. W ciemnym zaułku, na 60-letnią już wówczas zakonnicę czyhały trzy dziewczyny. Miały wszystko dokładnie zaplanowane. Najpierw fałszywy alarm, a po wywabieniu ofiary jedna uderza siostrę w głowę cegłą, druga ofiarę przytrzymuje, a trzecia zadaje ciosy nożem. Miało być tych ciosów 18, ale przypadkowo wyszło jakoś 19. Siedemnastoletnia dziewczyna nie miała wprawy w dźganiu i źle policzyła. Te dziewczyny, choć telefonicznie udawały prostytutki potrzebujące pomocy, w istocie były dziećmi z dobrych domów, nie były to prostytutki.  

Ciało siostry znaleziono rankiem 7 czerwca 2000 r. To była środa, po godzinie szóstej miasteczko leniwie przygotowywało się do pracowitego dnia. I wówczas tym spokojnym miejscem wstrząsnęła wiadomość: „Zabito siostrę… jej ciało w kałuży krwi leży przy via Poiatengo”. Jak zwykle w takich wypadkach zlecieli się gapie, którzy zobaczyli zmasakrowane ciało zakonnicy, leżące w uliczce pomiędzy wyboistymi kamieniami, a wysokim murem. Zwracało uwagę ułożenie ciała, którego nogi były zgięte jak do modlitwy. Podczas procesu związanego z morderstwem dziewczyny zeznały, że w chwili konania siostra uklękła i powiedziała: "Boże, przebacz im!", to wytrąciło dziewczyny z równowagi i zaczęły mocniej uderzać.

Ciało było tak zmasakrowane, że jej tożsamość ustalono jedynie na podstawie obrączki na palcu. Twarz była pocięta, bardzo trudno było ją rozpoznać. Ciosy były zadawane w twarz i szyję, co podobno nie jest częste w przypadku morderstw dokonanych przy użyciu noża. Biegli sądowi sposób ataku określili jako niezwykle zaciekły. Na miejscu zbrodni było również coś zwracającego uwagę i rzucającego światło na środowisko sprawców. Na murze obok zwłok znajdował się napis „Zabijemy was wszystkich”, a obok niego narysowano symbole satanistyczne.

Prasa, pisząca potem o tej sprawie, czyniła podsumowanie, że dziewczyny zabiły siostrę z nudów. To wytłumaczenie jednak nie obejmuje pewnych okoliczności związanych ze światopoglądem morderczyń. Zacytuję z książki opisującej to morderstwo „Nastolatki praktykowały szatańskie rytuały. Wzywały, złego ducha recytując Ojcze nasz i Zdrowaś Mario od tyłu. O północy stawały przed lustrem, na którym rysowały kółko otoczone szóstkami. W lustrze miały ukazać się oczy z ognia, oczy szatana. Śledztwo dowiodło, że szatańska szóstka pojawiła się wszędzie, począwszy od pamiętników dziewcząt, w których prócz nich znalezione rysunki krzyży w dół odwróconych oraz teksty wezwań i hymnów do szatana”. Na pytanie zadane morderczyniom w sądzie, czy znały jakieś satanistyczne rytuały, dziewczyny  wytłumaczyły, że wszystko wymyśliły same. Mówiły, że tuż przed zbrodnią słuchały piosenek Marilyna Mansona. Na murze, tuż przy miejscu zabójstwa „odkryto rysunek szatańskiej gwiazdy, jego numer i napis: „Zabijemy was wszystkich”. Ponadto zabójstwo rozegrało się 6 dnia, w czerwcu, czyli szóstego miesiąca roku, w 2000 roku – Roku Świętym.” Dziewczyny przez jakiś czas kradły dewocjonalia w celu profanowania ich. Bały się jednak wstąpienia do profesjonalnej sekty satanistycznej, bo ktoś je nastraszył, że tam same mogłyby zostać skrzywdzone. „Zatem bez przynależności do prawdziwej struktury, zapragnęły demonowi złożyć ofiarę, poprzez zniszczenie grobu, poświęcając dziecko, kobietę w ciąży, księdza albo zakonnicę. W każdym bądź razie miała to być niewinna ofiara.” Wybór ofiary nie był więc przypadkowy. Podobno początkowo chciały zamordować księdza proboszcza, ale później doszły do wniosku, że ten ma zbyt potężną budowę ciała i mogą nie dać sobie z nim rady.

Przed zabójstwem te trzy dziewczyny dokonywały samookaleczeń. Powołały satanistyczne bractwo, którego aktem założycielskim było robienie nacięć na skórze i wymieszanie ze sobą krwi. Działały potem w wielkiej zgodności, jakby faktycznie jeden duch czynił z nich jedno ciało. Milena do siostry zatelefonowała, Weronika odgrywała rolę dziewczyny w ciąży. A Ambra pierwsza uderzyła. „Każda z nich ma zadać sześć uderzeń nożem, by ułożone w całość stały się podpisem szatana, jednak uwaga wymyka się spod ich kontroli… 6 + 6 + 6 =18. W czasie masakry oprawczynie, zakłopotane zachowaniem siostry, która zaczyna modlitwę, pomyliły się w liczeniu, zadając o jeden cios więcej”. Po tym co zrobiły nie czuły się usatysfakcjonowane. Ten jeden cios więcej dający niepewność przyjęcia ofiary przez szatana, pokorne zachowani siostry i jej zakasująca modlitwa sprawiła, że czuły pewnie dyskomfort. Zmyły jednak z siebie krew i poszły na dyskotekę, co je zrelaksowało. Policja ujęła je po jakimś czasie, na podstawie analizy rozmów telefonicznych. Początkowo wypierały się, ale później przyznały się do winy. Dostały łagodne wyroki za względu na nieletniość. 

W dniu 25 października 2005 roku rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny siostry Mainetti, otwarty na szczeblu diecezjalnym, a w 2008 roku Stolica Apostolska zatwierdziła wniosek o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Już za życia siostra Mainetti mawiała: „Jeszcze nie przelałam swojej krwi”... Dziś te słowa brzmią jak przepowiednia jej męczeńskiej śmierci.

Maria Patynowska

Bibliografia:

Aleksandra Zapotoczny, Atak szatana, Wyd. św. Stanisława 2013.
„Dziewiętnaście pchnięć nożem” http://wiadomosci.onet.pl/prasa/dziewietnascie-pchniec-nozem/cr1vj

O dalszym przebiegu procesu zabójczyń:
http://cronacaeattualita.blogosfere.it/2007/12/chiavenna-uccisero-suor-maria-laura-mainetti-ora-sono-libere-tutte-e-tre.html