Wywiad z ojcem Cassianem Folsomem, przełożonym „włoskiego Fontgombault”, benedyktyńskiego klasztoru w Nursji, gdzie urodził się ojciec i patron chrześcijańskiej Europy - św. Benedykt.

Autor tej kolumny uczestniczył w lipcu w pierwszej włoskiej pielgrzymce Summorium Pontificum, którą można by opisać ogólnie jako swego rodzaju odprysk dorocznej pielgrzymki organizowanej poprzez międzynarodowe stowarzyszenie organizujące pielgrzymkę Populus Summorum Pontificum dla uczczenia wydania motu proprio, które zliberalizowało dostęp do liturgii używanej przed Soborem Watykańskim II. Ta trzydniowa pielgrzymka odbyła się w Nursji we współpracy z mnichami lokalnego klasztoru benedyktyńskiego, którzy życzliwie udzielili wszelkiej możliwej pomocy, nie tylko w ramach liturgicznych celebracji, ale także organizacyjnie, zapewniając nawet zakwaterowanie.

Benedyktyński klasztor w Nursji, który może być uznany za włoski odpowiednik francuskich Fontgombault i Le Barroux, jest kierowany przez urodzonego w USA ojca Cassiana Folsoma OSB, który odnowił klasztor w duchu tradycyjnej reguły, czego konsekwencją jest też celebracja tradycyjnej liturgii.

Szczególna rola odgrywana przez ojca Cassiana i jego współbraci w promowaniu tradycyjnej liturgii jest nie do przecenienia, co przejawia się się między innymi w regularnym uczestnictwie w sympozjach i konferencjach na całym świecie.
Przy okazji wspomnianej pielgrzymki, ojciec Cassian zgodził się porozmawiać o aktualnych trendach i rozwoju w świecie tradycyjnych katolików.

Często bywa ojciec głównym mówcą i/albo gościem specjalnym na konferencjach lub sympozjach poświęconych tradycyjnej liturgii. Czy mógłby ojciec powiedzieć coś tych, które miały miejsce ostatnio?

Na dorocznej akademickiej konferencji Summorum Pontificum w Rzymie w połowie czerwca 2015 postanowiłem się zająć wyrażeniem zawartym w motu proprio, gdzie papież Benedykt mówi, iż w wyniku jego stanowczej decyzji o przywróceniu starego rytu są teraz dwie formy jednego rytu łacińskiego, które są częścią jednego prawa wiary, a nie dwóch. I siłowałem się z tym sformułowaniem, próbując zrozumieć jak mogłyby istnieć dwa prawa modlitwy przy jednym prawie wiary. To wszystko wychodzi od pochodzącego z V wieku sformułowania; legem credendi statut lex orandi, zawartej w dziele Indiculus autorstwa Prospera z Akwitanii

Był on sekretarzem papieża Leona Wielkiego, gdy spierano się o łaskę. W każdym bądź razie, mówiłem o tym problemie teologicznym, trochę się z nim pomocowałem i, jak mam nadzieję, podałem rozwiązanie.

Jakie więc jest to rozwiązanie?

Cóż, ten krótki wywiad może być niewystarczający aby przeprowadzić pełen wywód, potrzebowałem pół godziny aby to wyjaśnić, ale mogę przedstawić tutaj małe streszczenie. Gdy mówimy o wierze, istnieją dwa poziomy. Pierwszy to nasze zwykłe doświadczenie wiary, nasza modlitwa, intuicje odnośnie Bożej obecności, i tak dalej. Następny poziom to zdefiniowana doktryna. To rozróżnienie jest dla mnie ważne, gdyż nasze religijne praktyki nie mogą być przeciwne jasno określonej doktrynie. Dwie różne formy Mszy mogą prowadzić do odmiennych doświadczeń wiary, różnej duchowości, różnych założeń antropologicznych. W rzeczywistości oba Mszały różnią się w ten sposób, ale nie powinny... Tak więc istnieją dwa prawa wiary, w jej ogólnym rozumieniu, jednakże w ostrożnie sformułowanym, bardziej określonym rozumieniu doktryny, obie te formy muszą być zgodne z jednym prawem wiary, którym jest doktryna.
To są rozróżnienia które próbowałem przedstawić.

Uczestniczył ojciec także w konferencji Sacra Liturgia w Nowym Jorku na początku czerwca. Co mógłby ojciec nam o niej powiedzieć?

Cóż, moje uczestnictwo było tylko „rekreacyjne”, nie zabierałem głosu. Ale chcę powiedzieć, że bardzo na mnie zrobiła wrażenie niesamowita energia i entuzjazm wśród młodych ludzi, zwłaszcza młodych kapłanów i seminarzystów, którzy przybyli z całego świata. To dla mnie było bardzo pokrzepiające. Dokonuje się prawdziwa zmiana. Niestety, w wielu diecezjach istnieje pokoleniowa dziura wśród duchowieństwa. Fakt istnienia młodych, entuzjastycznych i ortodoksyjnych księży i jednocześnie duchownych uformowanych w „pokoleniu 68' ” jest nieco problematyczny, co było całkiem wyraźne w trakcie konferencji Sacra Liturgia.

W jakim sensie problematyczny?

Ponieważ młodzi byli pełni entuzjazmu, ale czuli, że zostali oszukani, że nie pokazano im bogactwa Tradycji i sami musieli je odkryć, i że pewna część katolickiej populacji usiłowała ją przed nimi ukryć. To jest interesujące zjawisko.

Prowadzące być może do jakiegoś rewanżu?

Cóż, mam nadzieję, że nie. Niecierpliwość i chęć zmienienia świata są czymś normalnym dla młodych. To jest część cudownej siły młodości. Ale oni muszą też nauczyć się być cierpliwym. „Pokolenie 68' ”, o którym być może szorstko mówiłem, uformowane zostało w czasach rewolucji, więc ich też trzeba zrozumieć. W momencie gdy oni widzą, że wszystko czemu się poświęcali staje się niebyłe, na pewno są nieszczęśliwi. Myślę że z ludzkiego punktu widzenia musimy zrozumieć tych ludzi, oraz powody dla których są oni tak bardzo niezadowoleni.

Tego zrozumienia zdaje się czasem brakować w pewnych tradycyjnych kręgach...

To prawda. W obrębie ruchu Tradycji istnieje wiele elementów, które nazwałbym, jeśli można, ostrymi czy nawet wrogimi. Można to zrozumieć, gdyż ludzie byli spychani przez lata na margines. Ale więcej można zyskać miodem niż octem. (przyp.tłum. nawiązanie do anglosaskiego przysłowia „you can catch more flies with honey than with viniger” - „złapiesz więcej much na miód niż ocet”, podkreślającego wagę uprzejmości/szacunku w zyskiwaniu przychylności innych ludzi)

Znany jest ojciec z faktu nazwania papieża Benedykta „geniuszem” za wydanie jego motu proprio Summorium Pontificum.

Tak, powiedziałem że jest on geniuszem w formie, w jakiej zaprezentował motu proprio, pozwalając na koegzystencję dwóch raczej odmiennych rytów. Ale on ma długoterminową wizję tej sprawy. Wie, że jeśli coś narzucisz, to nie zapuści to korzeni. W przeszłości podkreślał organiczny rozwój liturgii, łączność z przeszłością, i dlatego on zasiał nasiona dla przyszłego pojednania. Ale wie, że on tego nie zobaczy, i ja też pewnie tego nie zobaczę. Te rzeczy wymagają czasu, jedno pokolenie to za mało. To jak budowanie średniowiecznej katedry, przez trzy pokolenia. I to także będzie trwało przez trzy pokolenia, zanim dojdzie do porozumienia pomiędzy formami liturgii. Tak więc musimy być cierpliwi, choć cierpliwość nie jest łatwa.

Jakie jest znaczenie ojca zgromadzenia w tym procesie pojednania?

W klasztorze próbujemy działać jako pomost, dlatego celebrujemy obie formy Mszy. Msza konwentualna zawsze jest sprawowana w formie nadzwyczajnej, ale pomagając w parafii nieopodal Nursji w dni powszednie i niedziele, odprawiamy Mszę w formie zwyczajnej, w nadziei, że poprzez przykład dobrze celebrowanego Novus Ordo możemy się przybliżyć do jakiejś spójności w życiu liturgicznym.

Tłumaczenie:  Leszek Heimann

za: www.unacum.pl