– Przykro mi w imieniu moich polskich kolegów, że Niemcy tak dominują w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o własne interesy – przyznała niemiecka eurodeputowana Ulrike Trebesius w wywiadzie udzielonym Deutsche Welle oraz Interii.

Niemiecka eurodeputowana odniosła się do nowelizacji dyrektywy gazowej, którą europosłowie poparli w zeszłym tygodniu, a która komplikuje budowę gazociągu Nord Stream 2, ale jej nie stopuje. Trebesius przyznała, że "to dyrektywa po myśli Niemiec".

- W Niemczech zdecydowaliśmy się zrezygnować z energii atomowej i jednocześnie rząd uchwalił wycofanie się z energii węglowej, a jesteśmy krajem uprzemysłowionym, więc musimy skądś brać naszą energię. Dlatego potrzebujemy gazu z Rosji - tłumaczyła

- Musimy być realistami w UE. Widzimy na przykładzie tej decyzji, jak trudno jest godzić interesy różnych państw - powiedziała i dodała, że dzięki dyrektywie "rzeczywiście będzie teraz więcej transparencji na rynku energetycznym". - Ale bez tej inwestycji (Nord Stream 2 - przyp. red.) nie damy rady - podkreśliła.

- Nie wiedziałam, że niemiecki minister był w Rosji, ale to jest realna polityka i przykro mi w imieniu moich polskich kolegów, że Niemcy tak dominują w UE, jeśli chodzi o własne interesy - powiedziała europosłanka EKR.

baz/interia.pl