Proste prawdy ludowe, które słyszałem od dziecka, ale niestety się z nich śmiałem, dziś wracają z podwójną siłą. Odkąd sięgam pamięcią Babcia zawsze powtarzała: „Niech cię Pan Bóg broni pieniądze pożyczać i długi robić, bo przepadniesz”. Padały przy tej okazji również precyzyjne wskazówki od kogo szczególnie nie pożyczać, ale ekumenicznie nie będę psuł szabasu. Tyle wystarczy mądremu, proste słowa Babci, która ledwie 5 klas przedwojennej szkoły skończyła, ale nigdy nie dała sobie krzywdy, szkolonym złodziejom, zrobić. Sporo dobrej zabawy dostarczają wypowiedzi cyrkowców, którzy szarlatanerię „rejtingową” nazywają ekonomią. 

Tak prawdę mówiąc, od wielu lat uważam, że ekonomia jako taka ma identyczną wartość „naukową”, jak socjologia i psychologia. Ot taka teoretyczna zabawa, czasami intelektualna, najczęściej pusta paplanina. Świat jest zbudowany na konkrecie, czyli matematyce. Ile utniesz, tyle będziesz miał, ile sprzedasz tyle ci zabraknie. Do bólu oczywiste i bez żadnej szkoły, ale czego to się głupim nie da wmówić. I tak głupim wyjaśniono, że od tego, co w Chinach powie pierwszy sekretarz KC na temat ceny herbaty w Indiach, zależy cena podpasek w Białymstoku. Ten totalny idiotyzm i jawne złodziejstwo, nazywa się rynkiem globalnym. Inną nauką dla głupich jest kurs walut, który zależy od niczego. 13 stycznia o 12.30 jakiś tam dukat może kosztować 5 funtów, by o 14.30 kosztował funtów 7. Po drodze miedzy 5 i 7 nic się na świecie nie zmieniło, nie wybuchła wojna, nie nastała susza, szarańcza nie zżarła łanów żyta, turkuć podjadek nie spałaszował areałów buraka cukrowego. Dukat odnoszący się do niczego przegrał z funtem odnoszącym się do niczego, bo 4 grubych złodziei wcisnęło w City enter.

Gdy Fenicjanie wynaleźli pieniądze, nie była to waluta robiona z makulatury, ale z miedzi, srebra i złota. Jej wartość znaczyła tyle ile ważył surowiec, z którego została wykonana. Żelazna i matematyczna zależność, ale przyszli inni wynalazcy, ci z przestrogi babci i wymyślili „wolny rynek”. Zamiast realnej wartość solidnej monety wprowadzono papierowe deklaracje. Daję ci frajerze papier i mówi ci, że za ten papier dostaniesz u mnie 3 kury i worek żyta. Nie patrz na cenę złota, bo co kura ma wspólnego z naszyjnikiem. Od tej pory nie ma pieniądza i nie ma żadnej wartości pieniądza, a w kantorach odbywają się te same dialogi.

– Szanowny Salomonie, poproszę 3 kury i worek żyta za ten papier co mi go dałeś wczoraj za wóz ziemniaków.
– No, szanowny klient, się nie da, klient musisz wiedzieć, że bawełna w Karolinie mocno poszła w górę i za papier więcej jak 2 kury i pół worka pszenicy nie kupisz.
– Jakże to tak, przecież Salomon sam mówił, że od złota kura nie zależy.
– I prawdę Salomon powiedział, wszystko się od bawełny narobiło.
– Gdzie kura, gdzie bawełna, szanowny Salomon?
– Widzi klient tę koszulę, ona ostatni sezon Salomonowi służy, Salomon będzie musiał kupić nową koszulę, a koszula z bawełny, a Karolina cenę podniosła, przez to kura na wartości traci. – W takim razie niech Salomon odda wóz ziemniaków, a ja Salomonowi oddam papier.
– Nie może być, ziemniaki inną cenę mają, cena poszła w górę o pół więcej.
– Jak to, przecież bawełna w Karolinie…
– Co tam bawełna, widzi klient Salomona skórkowe buty?
– Widzę.
– Salomon kupił buty za wóz ziemniaków i teraz te same buty już półtora wozu kosztują, cena poszła w górę, ale za trzy gęsi i worek pszenicy może klient u mnie dostać 3 kury i worek żyta.
– Za trzy gęsi trzy kury, za żyto pszenicę?
– Cena gęsi spadła i pszenica mało warta.
– Niechże mi zatem Salomon wyjaśni, jak to się dzieję, że moja bawełniana koszula i skórzane buty obniżyły cenę gęsi i podniosły kury.
– Klient Salomona przecenia, Salomon pojęcia nie ma, o tym decyduje „wolny rynek”.

Tyle rozmowy klienta z Salomonem. Za każdym razem, gdy uprawiam donkiszoterię i chcę coś głupiemu po szkołach wytłumaczyć, sięgam do prostych alegorii, bo to doskonały test. Jeśli po odczytaniu tej życiowej, prostej historii, licencjonowany absolwent marketingu i zażądania nadal będzie bredził, że od sałatki Krystyny Pawłowicz zależy cena złotego, to znaczy, że z głupoty wyleczyć się go nie da.

Matka Kurka/kontrowersje.net