Posłanka PO Elżbieta Radziszewska powiadomiła kurię łódzką o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez księdza proboszcza z parafii w Kluk. Po tych informacjach kuria podjęła postępowanie kanoniczne ws księdza proboszcza. Jedną z pierwszych decyzji kurii było odwołanie księdza z funkcji proboszcza parafii w Kluk.

Jednak gdy parafianie z Kluk dowiedzieli się, że ich proboszcz został odwołany, nastąpiło pospolite oburzenie i protesty. Domagają się od kurii, by zostawiono proboszcza do czasu aż udowodnią mu winę. Jak mówi jedna z parafianek telewizji TVN24: - Nie ma żadnej winy udowodnionej, a potraktowano go jak śmiecia. Psa się nie wyrzuca na zimę, a jego tak potraktowano.

Parafianie nie chcieli wypuścić proboszcza i całą noc czuwali przed parafią. Jednak proboszcz w nocy opuścił Kluki. Nikt nie wie dokąd? - Wyjechał w nocy, bardzo chcieliśmy go obronić, ale się nie udało - mówiła reporterom TVN24 parafianka z Kluk. - Ksiądz płakał i prosił o wypuszczenie go.

Wierni plebani dodają również: - Plebania powstała z naszych pieniędzy, dlatego to my mamy ostateczne słowo, kogo sobie w niej życzymy, a kogo nie.

Co na to kuria? - Nie mogę nic powiedzieć jest to objęte tajemnicą zawodową i prowadzoną procedurą - mówił po ogłoszeniu zawieszenia proboszcza ks. Zbigniew Tracz, kanclerz łódzkiej kurii.

Sprawą księdza z Kluk zajęła się już prokuratura.

sm/TVN24