Ukraiński Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę szefowej ukraińskiej Postępowej Partii Socjalistycznej Natalii Witrenko i stwierdził, że działalność takich formacji jak OUN czy UPA nie została osądzona w procesach jako faszystowska. Tłumaczenia sędziów są jednak dosyć enigmatyczne. Choć w świetle dekretu OUN-UPA zostały uznane jako organizacje narodowowyzwoleńcze, co przecież powinno obejmować wszystkich obywateli Ukrainy (również tych, którzy nie zgadzają się ze spuścizną organizacji zrzeszających pospolitych morderców), to sąd tlumaczy jednak, że dekret nie dotyczy poszczególnych osób i nie narusza ich dóbr osobistych. Choć wyjaśnienie sądu było odpowiedzią na zapytanie Natalii Witrenko, można go odnieść do wszystkich osób dotkniętych decyzją. Pytanie, jak w obliczu tego faktu mają się czuć rodziny ofiar brunatnego terroru spod znaku bojówek Stepana Bandery?  

 

Tego zapewne juryści już nie przewidzieli, a raczej nie chcieli nawet przewidywać. Jak podaje "Rzeczpospolita", decyzja ukraińskiego NSA jest odpowiedzią na starania nacjonalistycznej partii Swoboda, która od momentu wejścia do parlamentu, staje się coraz bardziej poważanym i wpływowym graczem. Taką opinię oficjalnie przedstawił w  rozmowie z dziennikiem Wadym Karasiow, ukraiński politolog.

 

Równie wykrętne tłumaczenia można było usłyszeć w 2011 roku, kiedy to ukraiński NSA - jak przypomina "Rzeczpospolita" - podtrzymał decyzję donieckiego sądu, odbierającego Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi tytułów "Bohatera Ukrainy". Wówczas przekonywano, że przyczyną decyzji jest wyłącznie fakt, że przywódcy OUN i UPA "nie byli obywatelami niepodległej Ukrainy, ponieważ nie żyli już w chwili jej utworzenia w 1991 roku".

 

Czyżby wpływy nacjonaloistycznej Swobody były na tyle ogromne, aby wywoływać strach sędziów poszukujących tak wykrętnych uzasadnień? Wiele na to wskazuje. Szkoda tylko, że na Ukrainie sprzeciw wobec gloryfikacji banderowców, właściwie podnoszą tylko przedstawiciele lewicowych środowisk. Natalia Witrenko (notabene szefowa Postępowej Partii Socjalistycznej) nie jest w tym przypadku ewenementem. Również zachodnim obserwatorom, historykom i publicystom niezwykle łatwo przychodzi rozgrzeszanie ukraińskich morderców. 

 

Pewnie żaden z zachodnich celebrytów nawet nie zająknie się o szowinistycznych Ukraińcach, którzy w czasie wojny dopuszczali się antypolskich i antysemickich krwawych czystek... W końcu wiadomo, że najgorszymi antysemitami i rasistami nie byli nigdy Niemcy czy Ukraińcy, ale Polacy.

 

Aleksander Majewski