Na swoim blogu ks. Lemański wyśmiewa tę propozycję i przekonuje, że gdyby biskupi byli wierni własnym założeniom, to zajęliby się także innymi sprawami.

„... warto obok stanowczego żądania wprowadzenia w naszym kraju zakazu „in vitro” rozwinąć wachlarz żądań na kolejne sfery naszego życia techniczno-gospodarczego. Uczyńmy nasz kraj wolnym od czynników zagrażających człowiekowi. Idąc tą drogą zażądajmy więc, by: Zlikwidować polski przemysł zbrojeniowy, rakiety przekuć na pługi śnieżne, a czołgami dowozić dzieci do szkoły. Polskie wojsko rozbroić i wcielić do Rycerstwa Niepokalanej, by orężem różańca walczyło o lepszą przyszłość - zamiast zagrażać komukolwiek. Polski przemysł piwowarski, winiarski i gorzelniczy zlikwidować (jako wybitnie zagrażający milionom rodaków) albo przeprofilować na produkcję biopaliw i innych płynów społecznie użytecznych a zarazem bezpiecznych. Wyjątek mogłaby stanowić produkcja wina mszalnego w poddanych ścisłej kontroli ośrodkach Podobny los powinien spotkać cały przemysł tytoniowy. Nikt przecież, nawet ci uzależnieni księża i biskupi, nie będzie negował szkodliwości palenia tytoniu. Plantatorzy tytoniu powinni się przeprofilować na produkcję liści laurowych” - kpi duchowny. A dalej sugeruje, że biskupi powinni „zakazać rozwodów, a życie płciowe małżonków poddać rygorystycznej autokontroli, z ewentualnym uwzględnieniem jakiegoś czynnika zewnętrznego”.

TPT/naTemat.pl