"Jak powinny wyglądać Pana zdaniem główne elementy polskiej strategii względem: USA, UE, Rosji, Niemiec, Europy Środkowej, innych krajów wskazanych przez Pana? - pytała "Teologia Polityczna" w swojej najnowszej ankiecie Jerzego Haszczyńskiego. Oto, co odparł Haszczyński:

"USA. Są podstawą naszego bezpieczeństwa i tylko one mogą nią być, co potwierdziły ostatnie lata. Wszystkie inne sprawy to detale, od wiz zaczynając. Ponadpartyjny wysiłek należy skierować na – co najmniej – utrzymanie tego zaangażowania Ameryki na flance wschodniej, do którego się zobowiązała na warszawskim szczycie NATO. Trzeba pamiętać o pozyskiwaniu wsparcia i pielęgnowaniu kontaktów w obu amerykańskich partiach.

UE. Przede wszystkim dbanie o to, by nie rozmontowano fundamentów UE, czyli czterech podstawowych swobód wolnego rynku. A jeżeli strefa euro się nie rozpadnie (np. z powodu Francuzów i Włochów, którzy mogą wybrać partie przeciwne wspólnej walucie, albo jakiegoś konfliktu północ-południe o zasady oszczędzania), to należy zacząć przekonywać społeczeństwo do wstąpienia do niej. W interesie Polski jest zarówno uniknięcie federalizacji, jak i dalszego rozkładu wspólnoty. To delikatna gra.

Rosja. Jesteśmy skazani na wyczekiwanie, Moskwa bowiem dowiodła, że jest zainteresowana jątrzeniem w Polsce i izolowaniem jej na Zachodzie, a ma świetny argument – wrak tupolewa. W grze z Kremlem potrzebni są sojusznicy, najważniejsi gracze w UE, w szczególności Niemcy, oraz USA. Unijna gra zespołowa i dobre stosunki z Berlinem są podstawowym warunkiem tego, by wyczekiwanie kiedyś zaowocowało.

Niemcy. Niemcy są krajem, od którego zależą w znacznym stopniu nasze stosunki z Rosją i całym postkomunistycznym Wschodem, zarówno tym należącym do UE i NATO, jak i takimi krajami, jak Ukraina. Nie mówiąc już o zależnościach gospodarczych. Różnice zdań i interesów trzeba niwelować, a nie je rozdmuchiwać. Co nie oznacza podporządkowania się wszystkiemu, co Berlin wymyśli. Antyniemiecką retorykę można zostawić publicystom i ekspertom.

Europa Środkowa. Trzeba tworzyć jak najwięcej powiązań, może nawet sojuszów. Jeżeli nie dojdzie do rozpadu UE i NATO, nigdy nie powinny być one jednak budowane w kontrze do Niemiec. Przede wszystkim dlatego, że mniejsze kraje z regionu nie przeciwstawią się nawet niekorzystnym dla siebie (ekonomicznie czy społecznie) projektom Niemiec, bo widzą w nich gwaranta istnienia organizacji, bez których ich przyszłość jest niepewna".

ol/Teologia Polityczna