Islamscy fanatycy dokonują zwyczajnego Holokaustu chrześcijan. Ich cel jest identyczny z tym, który wyznaczył sobie Hitler. Oni chcą świata bez świadków przymierza Boga z człowiekiem, bez wyznawców Boga Arahama Izaaka i Jakuba, Boga, który objawił się w Chrystusie. I idą w kierunku, jaki wyznaczył Hitler. Po Żydach chciał on wymordować chrześcijan, a muzułmańscy fanatycy teraz to właśnie robią. Mordują, gwałcą, obcinają głowy kobiety, dzieci i starców. Nie mają litości dla nikogo, kto ma cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem. I nawet wyrzeczenie się wiary często nie ratuje życie. Chrzest jest stygmatem, jak u Hitlera, było nim żydowskie pochodzenie.

A świat? Świat, jak siedemdziesiąt lat temu, milczy. Owszem czasem jakiś polityk potępi islamofaszystów, ktoś stwierdzi, że nie ma dla nich miejsca w nowoczesnym świecie.... I tyle. Chrześcijanie nadal giną, bo nie ma nikogo, kto uznałby, że warto oddać życie za chrześcijańskie dzieci w Iraku. Za ropę, za kasę owszem, ale żeby ratować chrześcijan, no bez żartów – zdają się mówić nam zachodni politycy. Jednym słowem robią to samo, co ich poprzednicy, gdy ginęli Żydzi w Europie. Siedzą i patrzą. I czekają. A tylko nieliczni (w czasie II wojny światowej był to choćby Pius XII i generał Franco) robią cokolwiek, żeby ratować ofiary.

Brak też zorganizowanych akcji ratowania chrześcijan, wyciągania ich z Iraku i przerzucania na Zachód, a tam organizowania im nowego życia. My chrześcijanie, my Polacy powinniśmy to zrobić. Jeśli tam ich mordują, to my – tu w Polsce – powinniśmy pomóc im znaleźć nowy dom. To byłby rzeczywiście dowód na to, że Holokaust, który Niemcy przeprowadzili na naszych ziemiach, stał się dla nas lekcją, że my rzeczywiście zrobimy wszystko, by już nigdy więcej nie powtórzyło się to, co wydarzyło się wtedy. Na Zachód nie ma co liczyć. On nie będzie ratował chrześcijan, tak jak kiedyś nie ratował Żydów. Możemy liczyć na siebie, i powinniśmy – jeśli jesteśmy jeszcze chrześcijanami – zabrać się do pracy. Do działania!

Tomasz P. Terlikowski