Unia Europejska nie wypracowała jednolitego stanowiska w sprawie dalszego postępowania względem Rosji. Wiele państw nie ma ochoty na zaostrzanie konfliktów, bo nie będzie to zgodne z ich interesem gospodarczym.

W największym stopniu zdanie wobec ewentualnych sankcji zmieniła Holandia. To właśnie obywatele tego kraju stanowili wielką część ofiar, które zginęły w katastrofie. Jak na razie bardziej ostre stanowisko prezentują jedynie Wielka Brytania, Szwecja, kraje bałtyckie, oraz do pewnego stopnia Polska.

„Niektórzy nasi europejscy sojusznicy są mniej entuzjastyczni. Mam nadzieję, że szok wywołany katastrofą spowoduje, że będą bardziej skłonni do podjęcia niezbędnych działań, by pokazać Rosjanom, że muszą się liczyć z konsekwencjami” – mówił niedawno szef brytyjskiej dyplomacji, Philip Hammond.

Tradycyjnie już niechętne wobec nakładania na Moskwę sankcji są Niemcy i Francja, związane z Rosją interesami gospodarczymi. Mimo wszystko niemiecka kanclerz i francuski prezydent zagrozili Rosji konsekwencjami, przyłączając się do premiera Wielkiej Brytanii. Oczekują jednak jedynie dopuszczenia do miejsca katastrofy niezależnych ekspertów. 

„Nie widzę reakcji Unii Europejskiej jako całości” – mówi w rozmowie z IAR politolog dr Renata Mieńkowska-Norkiene z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak mówi Renata Mieńkowska-Norkiene, pożądana jest reakcja szefowej unijnej dyplomacji, Catherine Ashton. Ekspertka przypomina, że Sekretarz Stanu USA przytaczał dowody obwiniające Rosję za to, co się stało. „Myślę, że tutaj nie powinno być żadnej wątpliwości ze strony europejskiej dyplomacji” – dodaje politolog. Ma jednak nadzieję, że z biegiem czasu pojawi się coraz więcej głosów potępiających Rosję.

bjad/forsal.pl