W Europie i Stanach Zjednoczonych dzieci nie wita się szczególnie chętnie. Antykoncepcja to dla wielu chleb powszedni, zabijanie dzieci nienarodzonych uchodzi niemal za normę. Zamiast budować silną rodzinę, Europejczycy i Amerykanie wolą zabiegać o przyjemne i wygodne życie. 

Inaczej choćby Turcy. Ich prezydent Recep Tayyip Erdogan dał temu wymowny wyraz, tłumacząc obywatelom, że posiadanie dzieci jest prawdziwym obowiązkiem każdego Turka i muzułmanina. "Musimy zwiększyć liczbę naszych potomków. Dużo mówi się o planowaniu rodziny i kontroli urodzin. Żadna muzułmańska rodzina nie powinna brać tego pod uwagę" - powiedział Erdogan.

Jak dodał, nie wolno ludziom ingerować w dzieło Boga, a rodzenie dzieci jest obowiązkiem każdej kobiety. 

I jak tu iść w konkury ze światem muzułmańskim? W wielu państwach Europy już dziś mieszkańcy wyznający wiarę w Allaha mają coraz silniejszy głos w społeczeństwach. Trudno się dziwić: puste miejsce po Europejczykach zajmują Arabowie, Turcy i Afrykanie.

Jeżeli Polacy pójdą tym samym szlakiem, co ich zachodnioeuropejscy sąsiedzi, to i naszą ziemię za kilkadziesiąt lat deptać będą naśladowcy Mahometa. Cieszy zatem, że rząd Prawa i Sprawiedliwości, choć ubiera to w inne słowa, niż Erdogan, promuje dzietność choćby programem 500+. Oby tak dalej i oby Polska zaludniała się Polakami, a nie przybyszami ze wschodu!

kad