Tak, jak człowiek o pseudonimie "Conchita Wurst" stał się symbolem upadłej Europy i genderyzmu, tak też po swoim ostatnim tekście o kazirodztwie, prof. Jan Hartman (również mający bujną brodę) stał się dla Polaków symbolem upadku elit III RP. Choć należy pamiętać, że i tu panuje duża konkurencja. O miano symbolu owego upadku, z prof. Hartmanem śmiało może bowiem rywalizować m.in. także przedstawicielka ideologii gender na Polskę, prof. Magdalena Środa, która broniąc prof. Hartmana, , jak zwykle nie omieszkała zaatakować Kościoła katolickiego.

Hartman na obecnym etapie zbyt postępowy

Ateista, prof. Jan Hartman okazał się zbyt postępowy nawet, jak dla Janusza Palikota i Twojego Ruchu, który wykreślił Hartmana z listy swoich członków. Palikot, który jeszcze nie tak dawno tańczył z Anną Grodzką i nawoływał do wyrzeknięcia się polskości, nie stał się jednak w ostatnim czasie pruderyjny, czy też wrażliwy na moralność społeczną. O losie Hartmana zadecydowało powszechne potępienie jego tekstu o kazirodztwie i druzgocąca krytyka medialna, z jaką się on spotkał. Lewica nie próbowała nawet bronić profesora. Uznała, że na podobne dyskusje w Polsce jest jeszcze za wcześnie. Polacy nie są bowiem obecnie gotowi do prowadzenia podobnych debat. Muszą zwyczajnie do tego dojrzeć. Hartman za szybko wyszedł zaś przed szereg. Za ów falstart, został więc lekko skarcony. Paradoksalnie jednak, przez swoje skandaliczne słowa o kazirodztwie, Hartman oddał Polakom wielką przysługę. Odsłonił bowiem przed nimi projekt "nowego wspaniałego świata", który szykuje dla polskiego społeczeństwa elita III RP.

Zagraniczne inspiracje polskich elit

W 2012 roku, prof. Małgorzata Fuszera mówiła na jednej z konferencji o debatach na temat depenalizacji kazirodztwa w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Komentowała również debatę we Francji na temat poligamii. Nie ona jedna posiłkowała się jednak zagranicznymi przykładami. Jan Hartman także inspirował się zapoczątkowaną w Niemczech dyskusją na temat depenalizacji kazirodztwa. Tamtejsza Rada Etyki uznała bowiem, że należy znieść karalność kazirodztwa, gdyż "podstawowe prawo dorosłego rodzeństwa do samostanowienia w kwestiach seksualnych należy w tym przypadku przedkładać ponad abstrakcyjną ochronę rodziny". Wzorce, na których bazują prof. Fuszera i prof. Hartman mówią bardzo wiele o nich samych, a jeszcze więcej o naszej elicie. Widać bowiem wyraźnie, iż tematy dyskusji o zmianach społecznych i obyczajowych na Zachodzie, przyjmowane są przez polskie elity z pocałowaniem ręki. Nie jest bowiem żadną nowością fakt, iż mentorzy polskiej lewicy powtarzają zasłyszane na Zachodzie szkodliwe dla społeczeństw ideologiczne banialuki, które próbują później zaszczepiać na polskim gruncie. Dla Prometeuszy III RP, zachodnie media i elity są w końcu wyrocznią. Zatrważające jest jednak to, jak łatwo elita III RP łyka wszystkie idiotyczne pomysły, na które wpadają ich koledzy z Zachodu, sprowadzając się samemu do roli odtwórczych tłumaczy ich bzdurnych i niemoralnych idei. Potwierdzają oni zresztą przez to najgorsze stereotypy dotyczące Słowian, według których, bez germańskiego przywództwa, Słowianie nie są w stanie wymyślić sami nic wielkiego i oryginalnego. Elita III RP pasuje jednak do tego stereotypu, gdyż w większości jest niestety elitą wtórną i odtwórczą. Powiela i kopiuje zachodnie idee, nie mając dla Polski żadnej własnej propozycji. Śmiało można więc powiedzieć, że elita III RP uprawia dziś intelektualną prostytucję i promuje zachodni onanizm duchowy, bazujący jedynie na różnorodności form, a nie głębi przekazywanej treści. Celowo użyłem tu pojęć związanych z seksem, gdyż seks i nagość stały się fetyszem i stałym atrybutem tego zblazowanego i zepsutego środowiska, które cechuje się intelektualną impotencją i twórczą bezpłodnością. Jedynym jej pomysłem na Polskę jest bowiem bezkrytyczna westernizacja i nałożenie na nasze społeczeństwo gotowego zachodniego szablonu.

Lewicowi misjonarze postępu chcą zaszczepiać w "polskim ciemnogrodzie" wielkie idee, które są Polakom całkowicie obce. Nie dostrzegają oni w ogóle, że wiele z nich, w żaden sposób nie przystaje do polskiej rzeczywistości, mentalności i kultury. Tak jest na przykład z hołubionym przez elity III RP francuskim laicyzmem, który wyklucza obecność religii w przestrzeni publicznej, a który ma się nijak do polskiego modelu laickości i specyfiki polskiego społeczeństwa. Polskie elity nie chcą jednak widzieć kontekstu i bazy, na których powinny budować. Z uporem maniaka wciąż dążą do zmian, które mają nas upodobnić do nieprzystającego do nas zachodniego modelu. Działają przy tym z takim wyczuciem, jak Amerykanie w Afganistanie, którzy próbując zaszczepić tam demokrację ponieśli całkowitą klęskę.

Postępowa elita III RP jest w rzeczywistości elitą zaściankową, niedowartościowaną i pełną kompleksów względem Zachodu. Jest niepewna swojego tysiącletniego dziedzictwa, a nawet często wstydzi się go. Widać wyraźnie, że elita III RP bawi się jedynie w elitę, będąc w rzeczywistości pseudoelitą. Elita III RP jest bowiem jedną wielką mistyfikacją. Nikt jednak nie chce powiedzieć, że król jest nagi. (Polska prawica także nie jest wolna od tego typu patologii. Część prawicowych elit również dało się skolonizować. Tym razem jednak, abordażu na ich mentalność dokonała Rosja. Takie są niestety tragiczne skutki, ponad stuletniego sterowania uczuciami i myślami, tłamszonej przez zaborców polskiej elity).

Intelektualna niesuwerenność

Polska wydaje się dziś być, tak samo intelektualnie niesuwerenna, jak za czasów PRL. Zmienił się tylko suweren. Wtedy była to Moskwa (część skolonizowanych elit nadal za swojego suwerena uważa Moskwę, a nie naród polski). Dziś jest to zaś Berlin, Paryż i Bruksela. Elity III RP mówią i robią to, czego wymaga od nich niemiecka, europejska czy też rosyjska wierchuszka. Powodem tego stanu rzeczy jest ciężki przypadek, chronicznego intelektualnego skolonizowania, czy wręcz samo-kolonizowania. Została w nich po prostu zaszczepiona służalczość względem silniejszych, którą w okresie rozbiorów cechowały się niektóre lojalistyczne kręgi polskiej inteligencji. Właśnie dlatego elity III RP boją się dziś podmiotowości Polski oraz intelektualnej samodzielności i niezależności, przekazując ową przypadłość reprezentantom następnych pokoleń. Dlatego też, tak groźny jest dla nich również polski Kościół i znajomość przez młodych Polaków swojej - tragicznej, ale jakże pięknej -historii, które wspólnie budują polską tożsamość, intelektualną suwerenność i wreszcie siłę oraz podmiotowość państwa polskiego.

- Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko -siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku - pisał niedawno Jan Hartman, który zastrzegł później, że referował tylko niemiecką dyskusję. Oddał w ten sposób istotę sprawy i pokazał cała prawdę o elicie III RP, która zamiast kreować nowe idee, na co dzień referuje tylko poglądy zachodnich elit. Bardzo możliwe więc, że gdyby w Niemczech dyskutowano o legalizacji zoofilii lub nekrofilii, część polskich elit z wypiekami na twarzy "referowałaby" ową dyskusję na specjalnie poświęconych temu konferencjach. Polska grupa "Molesta Ewenement" nazwała takich ludzi - co prawda z angielska, ale bardzo trafnie - "Xerobojami".

Od związków partnerskich zawsze się zaczyna

Należy pamiętać, że debaty publiczne oswajają odbiorców z tematami nad którymi się deliberuje. O parach homoseksualnych też kiedyś tylko debatowano, a obecnie mainstreamowe media jawnie promują ich styl życia. Prawie wszędzie tam, gdzie dziś osoby tej samej płci mogą zawierać "małżeństwa" i adoptować dzieci, najpierw wprowadzono związki partnerskie. Gdy raz bowiem przekroczy się pewną granicę, to już nie ma powrotu. Legalizując więc związki partnerskie, godzimy się na to, iż w niedługim czasie dojdzie do redefinicji małżeństwa i rodziny, oraz zezwolenia parom homoseksualnym na adopcję dzieci. Po Francji widać zaś wyraźnie, że na tym się wcale nie skończy.

- Żal mi patrzeć, jak niski jest poziom demokracji, swobody dyskusji, poszanowania dla wolności słowa, dla wolności ekspresji - komentował w Wiadomościach TVP zamieszanie dookoła swoich słów o depenalizacji kazirodztwa, prof. Jan Hartman. No cóż, musimy chyba jeszcze dojrzeć, aby zostać demokratycznym i europejskim państwem. Nie można w końcu, od tak sobie przeskakiwać do kolejnych etapów nie zaliczając poprzednich. Najpierw związki partnerskie, potem "homomałżeństwa" i adopcja przez nie dzieci. Dopiero wtedy, gdy będziemy mieli to już za sobą, przyjdzie czas na spokojną, kulturalną i rzeczową dyskusję na temat legalizacji kolejnych propozycji "cywilizowanego świata", z kazirodztwem i poligamią na czele. Nie martwmy się jednak, to jeszcze nie wszystkie propozycje depenalizacji i legalizacji "prawa do inności", o których usłyszymy w przyszłości. cdn.

Gabriel Kayzer