Były premier Włodzimierz Cimoszewicz w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wyznał, że zrezygnował z politycznej emerytury, ponieważ słyszy "jak w Polsce larum grają". 

"Blisko cztery lata bezprawia, pogardy dla milionów ludzi, ich praw i wolności, dla demokracji i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Cztery lata rządów łapczywych nepotów, niekompetentnych karierowiczów i kolesiów, lekkomyślnego braku odpowiedzialności za państwo, jego bezpieczeństwo i jego przyszłość"-wyliczał były premier. Cimoszewicz przekonywał, że rządy PiS to "lata kompromitowania Polski w świecie, amatorszczyzny politycznej i dyplomatycznej, działań sprzecznych z racją stanu". 

Cimoszewicz porównał rządy Dobrej Zmiany do "państwa króla Ubu" z dramatu Alfreda Jarry'ego. I to w dodatku "w zaduchu kłamliwej i agresywnej propagandy, pogardy dla niezależnej kultury".

Polityk stwierdził, że obecnie nadchodzi czas "przywracania prawa i wymierzania sprawiedliwości, czas znojnego naprawiania wyrządzonych szkód". W związku z tym Cimowszewicz uznał, że "prawo do spokojnego odpoczynku nie istnieje", dlatego wystartował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Zdaniem rozmówcy "Rz", jest tylko jeden cel, który powinni postawić sobie prawdziwi patrioci: "odsunąć PiS od władzy".

yenn/Rp.pl, Fronda.pl