Najnowszym przykładem tego zjawiska jest okładkowy tekst „Polityki”, w którym już zdjęcie sugeruje, że mamy do czynienia z dwoma Kościołami: jednym Franciszka, drugim arcybiskupa Michalika. Kłopot polega tylko na tym, że to kompletna bzdura. Każdy, kto choć trochę zna się na Kościele lub zna arcybiskupa Józefa Michalika, że akurat to przeciwstawienie jest trafieniem kulą w płot.

Metropolita przemyski bowiem na długo zanim na Tronie Piotrowym zasiadł Franciszek nawoływał swoich księży do ubóstwa (opublikował na ten temat niezwykle mocny list), zrezygnował z odzyskiwania majątku archidiecezji od państwa, uznając, że lud Boży utrzyma Kościół. Nie ma też wątpliwości, że jest skutecznym duszpasterzem i potrafi ostro przywoływać do porządku podległych sobie księży. Jednym słowem realizuje Franciszkowy model Kościoła.

I gdyby tylko mediom zależało na opisywaniu rzeczywistości to, by to zauważyły. Ale ich celem nie jest opis, ale zmiana nauczania Kościoła. One nie chcą biskupów Franciszkowych, ale biskupów szytych na miarę „Gazety Wyborczej”, a dokładniej fałszywego wizerunku papieża, przygotowanego przez media.

Tomasz P. Terlikowski